- Najwięcej, aż 1,30 promila wydmuchał 32-letni kierowca mercedesa, którego skontrolowaliśmy w Czudcu. Wiózł 14 osób. Stracił prawo jazdy i stanie przed sądem. Podobny los czeka pięciu innych mężczyzn, których zatrzymaliśmy w Strzyżowie, Przemyślu, Nozdrzcu, Dydni i Partyni - mówi Paweł Międlar z Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie.
Od dzisiaj na Podkarpaciu trwa policyjna akcja "Bezpieczne ferie 2014". Jej częścią są kontrole autokarów, głównie tych, które wożą dzieci na zimowiska. - Na miejscu kontrolujemy stan trzeźwości i czas pracy kierowcy. Autobus sprawdzamy przede wszystkim pod kątem stanu hamulców, zawieszenia i układu kierowniczego. Jeśli stwierdzimy usterki zagrażające zdrowiu i życiu pasażerów, zakazujemy dalszej jazdy, a przewoźnik musi zapewnić podróżnym inny pojazd - mówi Janusz Trzeciak, naczelnik wydziału ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie.
Ponieważ policjanci przeszkoleni do kontroli autobusów pracują głównie w drogówkach komend miejskich i powiatowych, to tam rodzice dzieci lub sami pasażerowie mogą zgłaszać chęć kontroli. - Najlepiej z kilkudniowym wyprzedzeniem, abyśmy mogli tak zaplanować pracę, żeby odpowiedzieć na wszystkie wezwania - mówi naczelnik Trzeciak.
W zimową akcję włączyła się Inspekcja Transportu Drogowego, która przez dwa tygodnie będzie stacjonować w stałych punktach kontroli, na rzeszowskich parkingach przed kinem Helios oraz na Podpromiu. Jak przekonuje Łukasz Tur, szef podkarpackich "krokodyli", z kontroli warto skorzystać z kilku powodów. - Przede wszystkim dlatego, że wśród wielu dobrych autobusów ciągle zdarzają się takie, które nawet nie powinny wyjechać na ulicę. Dla bezpieczeństwa nas wszystkich trzeba eliminować je z ruchu. Poza tym poniedziałkowe przykłady dowodzą, że wielu kierowców ciągle wsiada za kółko na "podwójnym gazie". To niedopuszczalne - mówi inspektor Tur.
Chociaż inspektorzy potwierdzają, że usterki zagrażające bezpieczeństwu pasażerów są coraz rzadsze, wielu kierowców ciągle igra z ludzkim życiem.
- Wiele pojazdów, które kierujemy do naprawy zatrzymujemy po pewnym czasie ponownie z tymi samymi usterkami, ale już z podbitym badaniem technicznym. To wina nieuczciwych diagnostów, którzy przymykając oko na uszkodzenia ryzykują zdrowie i życie pasażerów. To skrajna głupota - ocenia Łukasz Tur.
Radosław Jaskulski, instruktor bezpiecznej jazdy w Szkole Auto dodaje, że trzeźwy kierowca i sprawny autobus to podstawa, ale nawet taki zestaw nie zapewnia stuprocentowego bezpieczeństwa na drodze. Kluczowe znacznie ma również sposób przewozu pasażerów. - Nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że w chwili zderzenia pasażer ważący 70 kg przewraca wszystko, co spotka na swojej drodze z siłą trzytonowego przedmiotu. To masa równa dwóm dużym samochodom osobowym.
Efekt? Jeśli taka osoba uderzy w innego człowieka, praktycznie nie daje mu szans na przeżycie - wyjaśnia Radosław Jaskulski. Zachęca, aby nie mieć oporów przed zwróceniem uwagi kierowcy, który nie przestrzega zasad bezpiecznej jazdy. - W ten sposób naraża nasze życie i to on powinien się wstydzić. Milczenie i powściągliwość w takiej sytuacji może kosztować bardzo wiele - przekonuje instruktor.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?