Mielczanie musieli się tak samo napocić jak przed dwoma laty gdy wprowadzał ich do ligi Stanisław Kubala.
Teraz awans świętowano dwie kolejki jak przed końcem. Bo głównemu rywalowi w walce o ekstraklsę zabrakło po prostu pary.
Pierwsze starcie
Przedsezonowe rozeznanie wśród zespołów miało wyłonić trójkę kandydatów Stal, Powen Zabrze i Gwardia Opole. Działacze obiecywali, że stworzą zespół na mairę walki o 1. miejsce. Z ekstraklasowej Stali odeszli Paweł Piętak (Piotrcovia) i Adam Babicz (Zagłebie Lubin), Michał Salami i Krzysztof Lipka (zagranica).
W trakcie sezonu Stal opuścili też Mariusz Kubisztal, Sebastian Pawluś i Jurij Hiliuk. Dołączył tylko Aleksandr Boret. Potrzebą chwili było znalezienie bramkarza. Strzełm w dziesiątkę był wybór na Adama Turowskiego. Sprowadzono jeszcze skrzydłowego Łukasza Janysta i tyle. Malkonetenci mówili mało. Pierwsze mecze pokazały, że Stal jest mocna a prawdziwym sprawdzianem będą mecze z Pownem i Gwardią.
Pojedynek z Zabrzanami był prawdziwą bitwą podczas której lała się krew oraz kompromitacją sędziów, którzy zupełnie nie czuli gry. Potem Stal heroicznie zremisowała w Opolu rzucają bramkę na wagę remisu w ostatniej sekundzie. Następnie przyplątała się porażka w Chrzanowie i Stal roztrwoniła przewagę nad Powenem Zabrze.
Nie tylko Zabrze
Wspaniali kibice
Osobne słowo po tym sezonie należy poświęcić kibicom. Trenerzy i zawodnicy drużyn przyjeżdżających do Mielca sami podkreślali wspaniałą atmosferę panującą w hali, której wspólautorami byli właśnie fani Stali. Dość powiedzieć, że na kluczowy mecz do Zabrza wybrała się blisko 150-osobowa grupa kibiców.
Siłą rzeczy w rundzie rewanżowej uwaga skupiła się na rewanżu w Zabrzu. Jedynie prezes Stali uparcie twierdził, że ten mecz nie musi decydować o awansie. Stal przegrała, a niektórzy już ogłaszali żałobę. Nic z tych rzeczy. Zabrzanie nie wytrzymali tempa narzuconego samym sobie i przegrali dwa następne mecze. Dzięki temu Stal już w przedostatniej kolejce piła szampana.
Wielki trener
- Dziękuje wszystkim, był to wspaniały sezon. Cieszę się, że spełniłem pokładane we mnie nadzieje. Mogę spokojnie odejść - te słowa trenera Wojciecha Ostrowskiego zaskoczyły chyba wszystkich uczestników ostatniej w sezonie konferencji prasowej.
Decyzję szkoleniowca przyjęto z żalem. Wojciech Ostrowski pokazał, że nie trzeba być przeklinającym jak szewc tyranem, żeby zyskać autorytet u młodych ludzi i stworzyć z nich dobry, walczący zespół. Na pewno fachową radą będzie wspierał cały czas zespół, ale pierwszy trenerem będzie ktoś inny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"