Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stalowa Wola. Po tragedii w Wólce Turebskiej zapadł wyrok i kara: dwa i pół roku więzienia

Marcin Radzimowski
Marcin Radzimowski
Marcin Radzimowski
Na karę dwóch lat i sześciu miesięcy pozbawienia wolności Sąd Rejonowy w Stalowej Woli skazał nieprawomocnym wyrokiem 25-letniego Eryka D., który nieumyślnie spowodował śmierć swojego serdecznego kolegi, 27-letniego Rafała. Tragedia wydarzyła się w Wólce Turebskiej - podczas wspólnego wędkowania nad Sanem koledzy pokłócili się i kompletnie pijany Eryk popchnął Rafała do rzeki. 27-latek utonął.

Wyrok po tragedii nad Sanem

Mowy oskarżycielskie wygłoszone zostały na poprzednim terminie (mowy obrończej nie było, ponieważ oskarżony nie chciał adwokata), dlatego we wtorek sąd (jednoosobowo sędzia Rafał Marek) odczytał sentencję wyroku i ustnie uzasadnił orzeczenie. Na poczet wymierzonej kary w wymiarze dwóch lat i sześciu miesięcy sąd zaliczył oskarżonemu pobyt w tymczasowym areszcie (około 14 miesięcy), pozostaje mu więc około 16 miesięcy do odbycia. To kara w połowie ustawowego zagrożenia - do 5 lat więzienia, więc wydaje się być dla oskarżonego bardzo korzystna, biorąc pod uwagę, że zginął człowiek. Sąd w działaniu oskarżonego nie dopatrzył się jednak złych intencji, a na pewno nie brał on wówczas pod uwagę, że kolega może zginąć.

Dla sądu ogromne znaczenie miała też postawa samego oskarżonego na etapie postępowania przygotowawczego i przed sądem, który przyznawał się do spowodowania śmierci swojego przyjaciela, wielokrotnie wyrażał skruchę, zrezygnował z obrońcy, bo honorowo wiedział, że musi ponieść karę. Podobnie honorową postawę prezentował brat oskarżonego, jedyny naoczny świadek tragicznych wydarzeń. Gdyby nie jego obciążające zeznania (mógł odmówić, gdyż oskarżona jest bliska osoba) i gdyby nie przyznanie się do winy oskarżonego Eryka D., procesu mogło wcale nie być - nie dałoby się ustalić, czy do śmierci Rafała ktoś się przyczynił.

Na razie nie wiadomo, czy prokurator i pełnomocnik oskarżycielki posiłkowej będą wnosić apelacje - ich wnioski to było cztery i pół roku pozbawienia wolności, a więc niewiele mniej od górnej granicy kary przewidywanej za nieumyślne spowodowanie śmierci.

Przypomnijmy. 19 lipca 2022 roku Rafał i Eryk pojechali nad San, by przygotować łowisko. W planach było wycięcie krzaków i wykonanie prowizorycznych schodków w stromej skarpie nad brzegiem rzeki. Koledzy mieli ze sobą wódkę o pojemności 0,7 litra, którą się raczyli. Zapalili ognisko. W pracach pomagał im też ojciec Eryka i Kacpra, który przez jakiś czas był nad Sanem z najmłodszym synem. Ojciec alkoholu nie pił. Przed godziną 17 Eryk zadzwonił do brata Kacpra i poprosił, aby, gdy po pracy będzie do nich jechał, kupił drugą butelkę wódki 0,7 litra. W pewnym momencie ojciec z najmłodszym synem pojechali do domu po klucz do naciągnięcia łańcucha na pilarce, ale ostatecznie już nie wrócili, bo Kacper prowizorycznie naciągnął łańcuch.

- Tę drugą butelkę wódki piliśmy we trzech, może wypiliśmy po pięć kieliszków o pojemności 50 mililitrów - zeznawał na przesłuchaniu Kacper D. - Oni obaj byli już bardzo pijani, ja mniej. W pewnej chwili Eryk położył się na torbie wędkarskiej, żeby odpocząć. Za jakiś niedługi czas przyszedł Rafał i zaczął go budzić, podnosić do pozycji siedzącej. Eryk nie chciał wstać. Powiedziałem Rafałowi, żeby mu dał spokój, ale on go ciągle próbował podnosić.

To była przyczyna kłótni między kolegami, która przerodziła się w bójkę. Padło po kilka ciosów z każdej ze stron, ale najtrzeźwiejszy Kacper rozdzielił bijących się - brata i kolegę. Po jakiejś przerwie alkohol znów uderzył młodym mężczyznom do głów i zaczęli się szarpać. Znów skutecznie interweniował Kacper.

- Rozdzieliłem ich dwa razy, ale za trzecim się nie udało, bo za bardzo skoczyli sobie do gardeł - zeznawał przed sądem Kacper, opisując dramatyczne wydarzenia z wieczoru, 19 lipca ubiegłego roku. - Bili się na skarpie i szarpiąc się nagle z niej obaj spadli niżej, na takie wycięte korzenie. Zaczęli się okładać pięściami a potem spadli jeszcze niżej, już do rzeki. Podnieśli się, byli w odległości jakieś pół metra od siebie. Chwilę potem Eryk odepchnął Rafała, a sam przewrócił się na brzeg. Rafał wpadł do wody, a w tym miejscu jest bardzo głęboko. Wypłynął raz i krzyknął, że nie umie pływać. Potem jeszcze raz wypłynął i poszedł pod wodę. Chciałem mu pomóc, wskoczyłem do wody, ale jego już nurt chyba porwał. Nigdzie go nie było. Jestem zły, że nie udało mi się pomóc Rafałowi.

Jak zeznawał Kacper D., gdy on w wodzie poszukiwał Rafała, jego brat Eryk siedział na brzegu i płacząc wołał przyjaciela.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Stalowa Wola. Po tragedii w Wólce Turebskiej zapadł wyrok i kara: dwa i pół roku więzienia - Echo Dnia Podkarpackie

Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24