Artem Furman pochodzący z Włodzimierza Wołyńskiego na Ukrainie student informatyki na WSIiZ, od trzech miesięcy grywa na gitarze w centrum miasta. Gdy utalentowany 22 - latek śpiewa i gra, a gustuje w lirycznych kawałkach, wokół niego gromadzi się zwykle 20 - 40 osób, jak na mini recitalu. Chłopak skończył 8 - letnią szkołę muzyczną, w której grał na pianinie. Jest gitarowym samoukiem. Ostatnio brał udział w castingu do popularnego show TVN "Mam Talent". Jeździ na międzynarodowe warsztaty muzyczne. Śpiewa w chórach.
Urzędnicy: Graj, ale do 22
- Zanim zacząłem występować na deptaku, poszedłem do punktu urzędu miasta i zapytałem urzędniczkę, czy w ogóle mi wolno, czy potrzebne jest specjalne pozwolenie - opowiada Artem. - Panie zrobiły wielkie oczy, bo nikt wcześniej o to nie pytał. Jedna z nich wykręciła kilka numerów i powiedziała, że bez przeszkód mogę grać. Byle nie po 22, bo od tej godziny obowiązuje cisza nocna - opowiada.
Gdy tylko zrobiło się ciepło, młody muzyk koncertował na 3 Maja.
- Któregoś dnia, gdy siedziałem koło Groty, deptakiem przejeżdżał czarny mercedes. Nagle zatrzymał się, szyba zsunęła się w dół i miły pan wrzucił mi do futerału parę złotych. Wiesz kto to był? - pytali mnie mieszkańcy. Prezydent Rzeszowa - opowiada student.
Przez trzy miesiące Artem nikomu nie wadził. Poza dwoma wyjątkami.
- Gdy grałem przy I LO, przyszła staruszka mieszkająca w kamienicy koło apteki ze skargą, że nie podoba się jej mój głos. Skoro tak, uszanowałem to i przeniosłem się dalej - opowiada Artem. - Był jeszcze jeden mężczyzna, który twierdził, że moja muzyka przeszkadza Bogu, bo gram zbyt blisko kościoła.
Ludzie stanęli w jego obronie
Artem znalazł więc dogodne miejsce w pobliżu banku i kina Zorza. W tej okolicy są sklepy, biura, kancelarie. Nikomu więc nie powinien po południu w weekendy przeszkadzać. Mylił się. Trzy razy upomnieli go już strażnicy miejscy.
- Gdy przyjechali pierwszy raz, tłumaczyli, że dostali sygnał, że zakłócam spokój. Ustąpili, gdy słuchający mnie ludzie zaczęli krzyczeć: "Dajcie chłopakowi spokój". Prosili tylko, żebym skończył o 22. Ja nigdy dłużej nie grałem.
Na drugi dzień, ledwo rozłożył sprzęt, podjechało 4 strażników, by go wylegitymować. Artem dostał pouczenie, że nie wolno mu grać z nagłośnieniem.
- Ale bez tego na ulicy trudno grać i śpiewać - tłumaczy. - Zdarłbym struny głosowe. Nie jestem głośny. Niektóre komórki mają mocniejsze dzwonki.
Teraz przestał występować. Boi się, że straż wlepi mu mandat.
Zapytaliśmy Jadwigę Jabłońską, z-cę komendanta Straży Miejskiej w Rzeszowie, dlaczego przeganiają grajka. - Strażnicy są wyczuleni, bo mieliśmy wiele skarg od mieszkańców po stronie Fary, że wciąż muszą słuchać tego samego repertuaru, są zmęczeni i jest za głośno - tłumaczy.
Ale Artem gra po drugiej stronie ulicy. - Powiem więc strażnikom, by nie zwracali na niego uwagi - zapewnia.
Prezydent: Niech chłopak gra
Są w mieście jakieś przepisy zabraniające występów ulicznym grajkom? - pytamy w ratuszu.
- Ależ skąd. Poucinam chyba strażnikom uszy - reaguje Tadeusz Ferenc, prezydent miasta. - Przed laty to było moje marzenie, by grajkowie wyszli na ulice. Zachęcam ich do tego i dziękuję, że są. Zdecydowanie jestem za tym, to dodaje miastu kolorytu.
Prezydent dodaje, że chciałby też wprowadzić na ulice mimów, wzorem np. krakowskiej Białej Damy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"