- Wygrana z Górnikiem zaostrzyła nam apetyty – powiedział trener krośnian, Radosław Soja. Dodajmy od razu, że nie tylko zawodnikom, ale również kibicom, którzy na dowód wiary w sukces najliczniej w tym sezonie stawili się w hali MOSiR-u, mimo że mecz z Sokołem rozgrywano w środku tygodnia.
– Nie ma lepszego spotkania na przełamanie, jak właśnie derby – tłumaczyli z kolei łańcucianie, co sprawiało, że konfrontacja rywali z Podkarpacia zapowiadała się wyjątkowo emocjonująco.
Kiedy oczekiwane przez fanów basketu zawody rozpoczęto szybko się okazało, że najprawdopodobniej swoje zamierzenia ma szanse zrealizować tylko jedna ekipa, a mianowicie przyjezdni. Osiągnęli oni bowiem wysoką przewagę: 14:4 zaraz na początku, a pod koniec pierwszej kwarty aż 36:11.
Gospodarze musieli się więc obejść smakiem, a goście natychmiastowo wypracowali sobie perspektywę powrotu na zwycięską ścieżkę.
– Przegrywane pojedynki jeden na jeden oraz strata tak dużej ilości punktów odcisnęły piętno i ustawiły spotkanie. Jesteśmy zawiedzeni – stwierdził po meczu szkoleniowiec Miasta Szkła. – Rewelacyjna pierwsza połowa, cała pierwsza piątka spisywała się znakomicie, wchodzący dorzucali punkty, powstrzymywaliśmy też skutecznie przeciwnika w obronie, wszystko praktycznie nam wychodziło – podsumował coach Sokoła.
Przebieg pierwszej połowy zabierał też widowni emocje. Oczywiście cieszył rezultat przybyłych w licznej grupie kibiców z Łańcuta, natomiast całkowicie pozbawiał nadziei na korzystny wynik sympatyków miejscowych. Kiedy wszyscy zapomnieli o przewidywanym, zaciętym spotkaniu, sytuacja powoli zaczęła się zmieniać.
– W drugiej połowie obudziliśmy się, próbowaliśmy wrócić do gry, nawiązać walkę – mówił Radosław Soja. I faktycznie po przerwie układało się krośnianom, w szeregach których brylował Roman Janik, zdobywa 36 punktów. Na minutę przed końcem Sokół prowadził już tylko 91:86, a przy wyniku 92:86 za 3 rzucał Dawid Zaguła, piłka zatańczyła na obręczach i wyszła w boisko. Gdyby trafił miejscowi mieliby jeszcze kilkadziesiąt sekund na odrobienie 3 punktów. Stało się jednak inaczej, a w końcówce Sokół bezbłędnie wykorzystywał rzuty wolne, pieczętując zwycięstwo.
- Szacunek dla Krosna, że wróciło do gry – chwalił trener Sokoła, Dariusz Kaszowski.
– Jakaś tam satysfakcja jest, pewnie złapałem trochę pewności siebie, ale chętnie moje punkty zamieniłbym na komplet drużyny w tym meczu. Indywidualna zdobycz nie daje satysfakcji jeśli przegrywa cały zespół – smucił się z kolei Roman Janik z Miasta Szkła.
Teraz przed krośnianami szybka regeneracja, bo w sobotę czeka ich potyczka z kolejną drużyną ze ścisłej ligowej czołówki, Kotwicą Kołobrzeg.
Miasto Szkła Krosno - Rawlplug Sokół Łańcut 90:100
Kwarty: 14:36, 18:20, 26:18, 32:26.
Miasto Szkła: Zaguła 4, Janik 36 (7x3), Sobiech 13, Szymański 18 (2x3), Jasiński 8 oraz Ciesielski 5, Oczkowicz 0, Rompa 0, Dawdo 6. Trener Radosław Soja.
Sokół: Bręk 22 (4x3), Pisarczyk 4, Wrona 7, Nowakowski 25 (2x3), Szczypiński 24 (3x3) oraz Kulikowski 0, Struski 0, Załucki 6 (2x3), Lis 12 (2x3), Czerwonka 0. Trener Dariusz Kaszowski.
Widzów 800.
Miliard Cristiano Ronaldo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?