Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Święty Mikołaj we wspomnieniach podkarpackich VIP-ów

Dariusz Delmanowicz
FOT. ARCHIWUM
Jak wspominają mikołajowe prezenty znane osoby z Podkarpacia? Spytaliśmy Zygmunta Cholewińskiego, Mirosława Karapytę, Tadeusza Ferenca, Roberta Chomę, Józefa Gdańskiego i Piotra Daniela.

ZYGMUNT CHOLEWIŃSKI, marszałek województwa podkarpackiego:

- Zawsze starałem się obudzić na tyle wcześnie, aby złapać Mikołaja "na gorącym uczynku", czyli wskakującego do domu przez komin. Bezskutecznie. Moja wiara w niego nie trwała zbyt długo. W wieku 6 lat starszy brat wraz z kolegami wytłumaczyli mi, że tylko dzieciaki wierzą w Mikołaja. Ja, w ich opinii, byłem już na tyle duży, że czuli się w obowiązku wytłumaczyć, kto w rzeczywistości robi prezenty.

MIROSŁAW KARAPYTA, wojewoda podkarpacki:

- Jednego roku Mikołaj był szczególnie łaskawy: podarował mi upragnione sanki. Ale fascynacja nimi skończyła się kontuzją. W czasie brawurowego zjazdu złamałem nogę - jak się później okazało - w dwóch miejscach. Mimo bólu bałem się powiedzieć o tym o wypadku. Zemdlałem, a ona wezwała pogotowie. Założono mi gips. Tamto zdarzenie nauczyło mnie, że marzenia trzeba czasem okupić bólem.

TADEUSZ FERENC, prezydent Rzeszowa:

- Moje dzieciństwo przypadło na czasy, kiedy nie było tradycji mikołajkowych prezentów. To był czas wojny. Najważniejszy prezent otrzymałem kilkanaście lat później, gdy zapisałem się do Stali Rzeszów. Piłka nożna była dla mnie wtedy najważniejsza. I pozostała pasją. Fakt, że jako dziecko nie otrzymywałem podarków, spowodował, że teraz to ja bardzo lubię robić je innym i to nie tylko w okresie świątecznym.

ROBERT CHOMA, prezydent Przemyśla:

- List do Mikołaja kładłem obok drzwi wejściowych i rano, co sił biegłem zobaczyć, czy został zabrany. Jak dzisiaj pamiętam, że jednym z otrzymanych w dzieciństwie prezentów mikołajowych były narty, popularne wówczas "dechy". Wyjątkową radość sprawiły mi również łyżwy tzw. kielichy mocowane do butów.
Insp. JÓZEF GDAŃSKI, podkarpacki komendant wojewódzki policji:

- Pewnie, że pisałem listy do Mikołaja, choć nie do końca wierzyłem w ich moc. Dziadkowie przekonywali, że najważniejsze są prośby wyrażane w wieczornej modlitwie, co też czyniłem. Moje dzieciństwo to lata 60. minionego stulecia, czasy odmienne od obecnych. Cieszyła każda zabawka, choćby prosty drewniany samochodzik.

PIOTR DANIEL, dyrektor Izby Celnej w Przemyślu:

- Raz przez przypadek znalazłem mój list do Mikołaja w torebce u mamy. Myślałem, że umieścił go tam specjalnie, aby skonsultować, czy może przynieść kolejny samochodzik tzw. resoraka. Miałem ich mnóstwo na półce. Pamiętam również, że w grudniową noc Mikołaj przynosząc prezenty, potknął się o łóżko i rozsypał pomarańcze. Zrobił przy tym mnóstwo hałasu i mnie obudził. Zobaczyłem wtedy, że ma twarz taty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24