Ta zbrodnia wstrząsnęła całą Polską. W 11. rocznicę zabójstwa w łódzkim biurze PiS tragedię wspomina jej świadek: "To trauma do końca życia"
- Gdybyśmy wyszli we trzech, pewnie rzucilibyśmy się na ratunek Markowi i Pawłowi, ale wyszedłem sam sprawdzić co się dzieje i rozsądek podpowiedział mi, żeby szybko zbiec po schodach do strażników miejskich - wspomina po 10 latach Sebastian Bulak. - Nie widziałem krwi, dlatego do strażników krzyknąłem, że ktoś do nas strzela z broni gazowej. Strażnicy obezwładnili napastnika szybko i sprawnie, ale Marek już nie dawał znaków życia. To jest trauma, która we mnie tkwi i tkwić będzie do końca życia. Czasem myślę, że gdyby morderca poszedł kilka metrów dalej i wybrał inne drzwi, to martwy byłbym ja, Mastalerek i Rusiecki.
Śledztwo wykazało, że zabójca wystrzelił ośmiokrotnie, cztery strzały sięgnęły Marka Rosiaka. Cyba nie zdołał przeładować broni, dlatego sięgnął po nóż.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE