MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Trener Sokoła Łańcut nie boi się słowa "awans"

Tomasz Ryzner
Trener Dariusz Kaszowski może być dumny z dokonań swojej drużyny.
Trener Dariusz Kaszowski może być dumny z dokonań swojej drużyny. Krzysztof Kapica
Rozmowa z DARIUSZEM KASZOWSKIM, trenerem I-ligowych koszykarzy Sokoła Łańcut

- Sokół w rundzie zasadniczej zajął 4 miejsce. Zespół wygrał 21 meczów czyli osiągnął pod tym względem drugi wynik, odkąd występuje w I lidze. Nieźle, jak na ekipę, której groziło niezgłoszenie do rozgrywek.
- Nie boję się użyć słowa, że ten wynik to rewelacja. Przed sezonem marzyło nam się spokojne utrzymanie, ale żeby nie wyjść minimalistów mówiliśmy o play-offach. Ugraliśmy o wiele więcej, za co chłopakom należą się wielkie brawa. Podziękowania za wsparcie należy też złożyć burmistrzowi i sponsorom, dzięki którym w ogóle wystartowaliśmy do sezonu.

- Nikt nie stracił mniej małych punktów niż Sokół. Pod względem punktów zdobytych drużyna zajęła 7 miejsce.
- Nie mamy snajperów, którzy w każdym meczu gwarantują określoną ilość punktów. Z drugiej strony rywal ma z Sokołem kłopot, bo nie wystarczy, że nastawi się na zatrzymanie tego czy innego zawodnika. To nic nie da, bo u nas w każdym meczu, kto inny bryluje w ataku, a zwykle punkty rozkładają się na cały zespół. Bywało nawet, że ławka była pod tym względem lepsza, niż pierwsza piątka.
- Można było wygrać więcej, niż 21 meczów.
- Tak, gdyby nie kontuzje Tomka Fortuny i Bartka Dubiela, koszykarzy piątkowych. Bez nich też radziliśmy sobie dobrze, ale w rotacji znalazło się mniej graczy, byli mocno eksploatowani i to w kilku meczach drugiej rundy wyszło.

- Czasem brakowało trochę szczęścia.
- Zgoda, gdyby zawsze nam sprzyjało, to zostalibyśmy może i mistrzem rundy. Ale ja na szczęście nie narzekam. Jakby nie patrzeć, dwa mecze w po dogrywkach wygraliśmy.

- Zaskoczeniem było to, co Sokół wyprawiał na wyjazdach. Wygrał tam więcej meczów, niż u siebie.
- To się zdarzyło pierwszy raz. Graliśmy spokojnie, rozważnie, zatrybiło nam w obcych halach i szliśmy za ciosem. Ale to nie jest tak, że wynik 10 do 5 u siebie uważam, za zły. Przed sezonem wziąłbym go w ciemno. Te porażki u siebie były przeważnie kilkupunktowe, z drużynami wysoko notowanymi.
- Transfery to dla trenera Sokoła pewnie miły temat.
- Wszystkie wypaliły. Maciej Klima załatał lukę na pozycji numer pięć, Piotrek Ucinek też potrafił pociągnąć wynik w niejednym meczu. Świetnie się wprowadził w drużynę Marcel Wilczek, który przyszedł w trakcie sezonu, kiedy dopadły nas kontuzje.

- Marcel to była niewiadoma. Stal się entym zawodnikiem, który wypromował się w Łańcucie.
- Nie jestem tym zaskoczony. Byli tacy, którzy nie wierzyli w Marcela, ale wiedziałem, że da sobie radę. Nie zapominajmy też o Patryku Buszcie. To niby zawodnik z końca ławki, ale tacy też mają udział w naszym wyniku. Przecież przez kontuzje chwilami trenowało ośmiu ludzi. Każdy koszykarz był ważny.

- Największy pojedynczy sukces Sokoła w rundzie?
- Jakoś żaden mecz szczególnie nie utkwił mi w pamięci. Cieszyły wgrane nad drużynami budowanymi na awans. A taką osobną satysfakcje sprawiło mi to, że po raz pierwszy, odkąd jesteśmy w I lidze, uniknęliśmy przestoju, serii kilku porażek po okresie świąteczno-noworocznym.
- Jaka była ta liga w tym roku?
- Wydaje mi się, że silniejsza, niż w poprzednim sezonie. Beniaminkowie dzielnie walczyli, a do paru zespołów zeszli koszykarze, którzy lata grali w ekstraklasie.

- A mistrzem i tak została młodzież Politechniki Warszawskiej.
- Tak, tylko że to młodzież starannie wyselekcjonowana, grająca razem od ładnych paru lat i wsparta paroma rutyniarzami. Oczywiście chwała im. Przykład Politechniki pokazuje, że warto stawiać na młodych.

- Sokół w I rundzie play off marzył na Rosie Radom, trafił na Sportino Inowrocław, które też pokonał dwa.
- Play-off to inna bajka. Tu ciśnienie, stres jest o wiele większy. W I rundzie gra się do dwóch zwycięstw, nie ma miejsca na chwile słabości, bo nie ma kiedy tego odrobić. Sportino ogrywaliśmy wyraźnie, w Inowrocławiu dostali od nas porządne baty, ale to już historia. Pierwsza piątka rywali to doświadczeni, ekstraklasowi gracze. Nastawiamy się ciężką walkę.

- Awans do półfinałów byłby miłym zwieńczeniem sezonu.
- To byłby sukces, ale dlaczego nie mielibyśmy pójść dalej, nie wygrać w II rundzie i nie awansować do ekstraklasy. Stać nas na to. Jeśli ominą nas kontuzje, wszystko będzie możliwe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24