Wczasowicze nie przyjechali w lipcu. Przestraszyli się, że Bieszczady zalała powódź. - Dlaczego Urząd Marszałkowski nie przeprowadził odpowiedniej akcji promocyjno - wyjaśniającej w Polsce - irytują się właściciele ośrodków wczasowych i agroturystycznych.
- Jest zdecydowanie mniej turystów niż w ubiegłych latach - potwierdza Stanisław Orłowski, prezes Stowarzyszenia Przewodników Turystycznych Karpaty w Sanoku. - Właściciele baz noclegowych błagają nas, aby kogoś im podesłać.
"Czy zalało połoniny"
Turyści przestraszyli się wyjazdu w Bieszczadach. Uznali, że skoro Podkarpacie dwukrotnie dotknęła powódź, to na połoninach także wezbrały i wylały potoki.
- Przecież to bzdura. Ale taka plotka poszła w Polskę. Rolą Urzędu Marszałkowskiego było zdementowanie takich informacji i rzetelne przedstawienie sytuacji. Tego urzędnicy nie zrobili - dodaje Orłowski.
Obawy przyjezdnych przed powodzią potwierdza Elżbieta Oliwko z Polany oferująca noclegi w pokojach gościnnych.
- Dzwonią ludzie np. z Warszawy i pytają czy nas nie zalało, czy przejezdne są drogi. Nasze tłumaczenia na niewiele się zdają. Turystów prawie nie ma.
Śmieci i dziurawe drogi
Stanisław Orłowski zwraca również uwagę na bałagan, jaki panuje szczególnie na szlakach w niższych partiach gór.
- Zwalone drzewa, niewykoszone trawy, ścieżki rozjeżdżone quadami, brak oznakowań i tablic informacyjnych, nie remontowane drogi. To wszystko zniechęca turystów. Gdzie są lokalne władze? Przecież to w ich interesie leży, aby turysta przyjechał, wypoczął i zostawił tu pieniądze.
Chińskie pamiątki z Soliny
Na drożyznę i tandetę w Bieszczadach narzekają turyści od kilku lat. I nie chodzi tu o ceny noclegów, lecz wyżywienie w restauracjach, opłaty za dodatkowe atrakcje, nawet za parkingi i toalety.
- To jest nie do pomyślenia. - denerwuje się mieszkaniec Krakowa wypoczywający w Chrewcie. - Za sam wjazd samochodem na coś, co ma być polem namiotowym kasują 7 zł. Ubikacja płatna, papier toaletowy wydzielany. Trawa nie wykoszona, walające się puszki i kartony, plaża zawalona jakimś drewnem. Brakuje słów, żeby to opisać.
Na ceny i poziom usług narzekają także turyści w okolicy zapory solińskiej.
- Przyjechaliśmy tu z pod Rabki - mówi pani Joanna, opiekunka wycieczki. - Za trzy godziny postoju autobusu musieliśmy zapłacić 60 zł. To jakaś kpina.
Turyści narzekają na asortyment sprzedawany w straganach nad Soliną. Sklepikarze na deptaku oferują pamiątki z Bieszczadów w postaci chińskich wyrobów od dmuchanych delfinów do zakopiańskich ciupag.
- Zaliczyliśmy zaporę i uciekamy stąd. - mówią napotkani turyści z Warszawy. - Nie po to tu przyjechaliśmy. Cały ten bałagan przypomina kiepski bazar, a nie Bieszczady. Szukamy ciszy, spokoju i tych bieszczadzkich aniołów o których tak głośno w Polsce. Tu ich nie ma.
Bieszczadzkie anioły zaklęte w drewnie turyści znajdą w przydrożnych galeriach.
- To nasza odpowiedź na tandetę, jaka zalała Bieszczady - twierdzi Janina Krauze, właścicielka galerii. - Chińszczyzna dotarła już nawet w połoniny. U nas można naprawdę kupić prawdziwą pamiątkę i poczuć klimat tych gór.
W sierpniu będzie lepiej?
Od 20 zł w gospodarstwie agroturystycznym do prawie 200 zł w dobrym hotelu - tyle kosztuje doba w górach i nad jeziorem. Właściciele ośrodków liczą, że w sierpniu w Bieszczady przyjedzie więcej wczasowiczów. Pod warunkiem, że nie będzie padać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- To on stworzył Dagmarę Kaźmierską. Dziś nie chce się do niej przyznać
- Znamy prawdę o stanie zdrowia Santor. Piosenkarka pokazała się publicznie po operacji
- Ludzie zachwycają się bratową teścia Kondrata. Piszą jej, że ma niezwykłą urodę
- Niewielu wie, że jest wnukiem Wodeckiego. Leo Stubbs już raz próbował sił w rozrywce