Turystyka konna

Nową specjalność mogą wybrać studenci wychowania fizycznego od pierwszego roku studiów. Zainteresowanie kierunkiem przerosło wszelkie oczekiwania. Wybrało go ponad stu studentów z wszystkich roczników, w tym z pierwszego 35 osób. Na razie program obejmuje wykłady i zajęcia praktyczne dotyczące turystyki konnej. W planach jest hipoterapia, ale dopiero po znalezieniu i zatrudnieniu prawdziwych fachowców, być może nawet z Niemiec, gdzie ta metoda leczenia stoi na wysokim poziomie. Ze środowiskiem niemieckich pferdefreundzistów Marek Kuśnierz ma od dawna rozległe kontakty więc sprawa nie będzie zbyt trudna. Twórcy nowej specjalności postanowili powiązać ją mocno z intensywną nauką języków obcych, tak by absolwenci mogli znaleźć zatrudnienie w całej Europie. Na Zachodzie bowiem hodowla koni i turystyka konna jest obecnie szalenie modna.
Studenci też mają swoje plany. Mówią o nich Piotr Poźniak i Andrzej Wiater, których spotykam w szlachecko-zaściankowej zagrodzie Marka Kuśnierza w Zalesiu. Na początek chcą społecznie uruchomić naukę jazdy konnej dla młodzieży niepełnosprawnej. Dwie grupy dziesiącioosobowe miałyby zajęcia na przemian w co drugą sobotę. Zainteresowani proszeni są o kontakt za pośrednictwem redakcji tel. 8522740, w.127 lub ze stadniną tel. 22 60112. Ale to nie koniec na tym. Kolejnym pomysłem jest założenie Konnego Bractwa Rycerskiego. Tu również pierwsze kroki zostały już zrobione przez gospodarza stadniny, gdyż na jego zaproszenie wielokrotnie do Cisowca i Zalesia przyjeżdżali rycerze z Golubia-Dobrzynia. Studenci też nie zagrzebują gruszek w popiele. W starej kuźni, która stoi zabudowaniach zaścianka już wykuli dwa stalowe miecze na potrzeby bractwa.
Moi rozmówcy są pasjonatami koni od dzieciństwa. Piotr był członkiem 13 Konnej Drużyny Harcerskiej z Rzeszowa i u pana Kuśnierza zdobywał kolejne stopnie jeździeckiego wtajemniczenia. Teraz już może samodzielnie prowadzić grupy podczas rajdów konnych w Beskidzie czy w Bieszczadach. Andrzej skończył technikum weterynaryjne, a na koniach jeździł w Julinie i Chorzelowie. Obaj nie wyobrażają sobie spędzenia wolnego czasu inaczej jak na konnej jeździe w gronie przyjaciół. Kilka godzin w siodle w kontakcie z przyrodą, wspólne ognisko i śpiew z kolegami to idealne połączenie sportu, nauki i rekreacji.