Uratujmy serduszko Wiktorii z Jaskmanic

Drobniutka Wiktoria to pogodne, radosne dziecko. Uśmiechnięta buzia, brązowe, ciekawe świata oczka. Dużo mówi, śpiewa, co chwilę podbiega do mamy, przytula ją i mówi, że ją bardzo kocha. Jednak wada jej serca robi swoje. Dwuletnia dziewczynka waży zaledwie 9 kg, tyle co roczne dziecko.

- Przyszedł do mnie młody mężczyzna, tata małej dziewczynki. Ze łzami w oczach opowiedział swoją historię i wręcz błagał mnie, abym odczytał jego list - w ub. niedzielę ks. proboszcz parafii w Orłach odczytał dramatyczny list rodziców Wiktorii.

Pismo było przedstawiane w wielu innych kościołach w Przemyślu i okolicach. Wierni dowiedzieli się o ciężkiej chorobie dwuletniej dziewczynki i walce rodziców o jej życie.

O ciężkiej chorobie córki wiedzieli jeszcze przed jej urodzeniem

Wiktoria urodziła się we wrześniu 2011 r. w warszawskim Szpitalu Klinicznym. Miała ciężką, złożoną wadę serca, pod skrajną postacią Zespołu Fallota, z artezją tętnic płucnych oraz licznym krążeniem obocznym MAPCA's. Tłumacząc prościej, dziewczynka nie ma wykształconych tętnic płucnych, w zamian jej organizm wytworzył naczynia krążenia obocznego, które są jedynym połączeniem serca z płucami. Ma też ubytek międzykomorowy, potocznie dziurę w serduszku.

- O wadzie dziecka dowiedzieliśmy się w 20. tygodniu ciąży. Nieprawidłowości wykrył lekarz ginekolog. Diagnoza została potwierdzona przez kolejnych specjalistów. Z mężem byliśmy przerażeni. Nie sadziłam, że noszę pod sercem tak poważnie chore dziecko - opowiada Monika Ziemiańska, mama Wiktorii.
Rodzice nie poddali się. Z wyprzedzeniem zaczęli szukać pomocy u specjalistów. Jednym z odruchów było kupienie wyprawki dla dziecka.

- Aby Wiki wiedziała, że tutaj na nią czekamy - opowiada pani Monika.

Na całym świecie szukali pomocy

Walkę o Wiktorię lekarze rozpoczęli tuż po jej urodzeniu.

- Pewnego dnia dowiedzieliśmy się, że wada serca naszej córki jest nieoperacyjna i że nie da się zrobić czegoś z niczego. Ból jaki wtedy rozrywał naszej serca jest nie do opisania. W jednej chwili nasz świat się załamał - opowiada pani Monika.

Rodzice postanowili się nie poddawać. Szukali pomocy we wszystkich ośrodkach w Polsce. Kolejne szpitale odmawiały wykonania operacji. Szukali pomocy w świecie. Z USA przyszła wiadomość, że możliwe jest wykonanie operacji przez wybitnego specjalistę, prof. Hanley'a. Koszt? Gigantyczny. Pół miliona dolarów.

- Jednak w tym momencie los się do nas uśmiechnął. Otrzymaliśmy wiadomość, że nasza córka została zakwalifikowana do zabiegu w Niemczech, w klinice w Münster. Operację na początku przyszłego roku ma wykonać prof. Edward Malec. Polski kardiochirurg o światowej sławie.

Wielka akcja pomocy

Koszt zabiegu to 36,5 tys. euro, czyli ok. 150 tys. złotych. Potężna suma, ale są szanse na jej zebranie. W akcję pomocy włączyło się wiele osób. Można wpłacać pieniądze na konto Fundacji Serce Dziecka (nr konta w ramce). W akcję włączył się Caritas Archidiecezji Przemyskiej.

W najbliższą niedzielę, 1 grudnia, wielka mobilizacja. Wolontariusze Caritasu z puszkami będą stać przed kościołami w Przemyślu i okolicach. Inni będą chodzić ulicami Przemyśla, chcą również odwiedzać domy i mieszkania.
Wolontariusze będą mieli koszulki ze zdjęciem Wiktorii i identyfikatory potwierdzające wiarygodność.

Dowolną kwotę można również wpłacić na konto.

- Każda złotówka jest dla nas na wagę złota, na wagę życia naszej córeczki - mówią rodzice Wiki.

Dowolnej wysokości kwoty można wpłacać na konto Fundacji Serce Dziecka im. Diny Radziwiłowej. Nr konta na wpłaty złotowe PL 02 1160 2202 0000 0001 5118 9430, nr konta na wpłaty w euro PL 09 1160 2202 0000 0001 2152 1272, SWIFT BIGBPLPW. Konieczny jest dopisek "Wiktoria Ziemiańska".

Pieniądze można wpłacać również na konto Caritas Archidiecezji Przemyskiej, nr konta 61 1600 1332 1847 4932 3000 0003 z dopiskiem "Na operację serca dla Wiktorii".