Uszkodzone jelita, krwiaki i siniaki 2,5-letniego dziecka

W piątek ok. 16.30 matka przyprowadziła Wiktorka do przychodni w Rzemieniu. Bolał go brzuszek. Dziecko natychmiast trafiło do szpitala w Mielcu, stamtąd do Rzeszowa, gdzie przeszło operację.

Co działo się w domu Wiktorka w Tuszymie (pow. mielecki) nie wiadomo. Być może uszkodzenie jelit nie jest następstwem bicia. Faktem jest jednak, że obrażenia w jamie brzusznej, które - jak sugerują lekarze - mogły powstać np. na skutek pobicia, nie są jedynymi, jakie ma Wiktorek. Dziecko cierpi też z powodu krwiaków na głowie i siniaków na całym ciele.

Matka: często się przewracał

Jak mówiła policji matka, 25-letnia Małgorzata K., chłopiec ma siniaki, bo często się przewraca. Zdarzyło mu się też spaść z łóżka. Matka sugerowała też, że część obrażeń może pochodzić z bójek. Z kim miałby się bić 2,5 latek? Z synami jej konkubenta: 9-letnim i 12-letnim.

Jak mówi st. asp. Wiesław Kluk, to właśnie 34-letni konkubent matki, Andrzej B., już w środę zauważył, że Wiktorek wymiotował. Razem z matką chłopca uznali jednak, że to nic poważnego.

Uszkodzone jelita

Kiedy ból brzuszka nie ustąpił do piątku, matka poszła z dzieckiem do lekarza. Medycy na początku podejrzewali atak wyrostka. Ta wstępna diagnoza nie potwierdziła się. Dziecko musiało mieć w Rzeszowie usuniętą część uszkodzonych jelit. Lekarze zawiadomili policję.

- Jeszcze badamy sprawę Wiktorka. Za wcześnie by kategorycznie stwierdzić, czy był bity i ewentualnie przez kogo - mówi st. asp. Wiesław Kluk, rzecznik KPP Mielec.
Za znęcanie się grozi kara od 3 do 5 lat pozbawienia wolności. Jeśli czyn zostaje zakwalifikowany jako znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem, sprawca może spędzić w więzieniu nawet 10 lat.