Uwaga, dziś w Rzeszowie zdjęcia do serialu "1920. Biało - czerwone". Będą utrudnienia

Serial "1920. Biało-czerwone" przedstawia jeden z najważniejszych okresów w dziejach Polski - walkę o niepodległość w 1920 roku. Akcja rozpoczyna się już w roku 1918 - w pogrążonej chaosem Rosji.
Bohaterowie to: Bronek Jabłoński (w jego roli Jakub Wesołowski) - oficer rosyjskiej armii, Władek Jarociński (Wojciech Zieliński) - podporucznik w armii niemieckiej i Józef Szymański (Tomasz Borkowski) - porucznik C.K. Armii (wojsk monarchii austrowęgierskiej).

- Od godz. 7 do 13 zdjęcia powstawać będą w okolicach Dworku przy ul. Dąbrowskiego, a między 13 a 16 w rynku - mówi Maciej Kiczor z zespołu prasowego UM w Rzeszowie. - W późniejszych godzinach przeniosą się w okolicę ul. Przesmyk i Joselewicza. I tylko tu można się spodziewać drobnych utrudnień komunikacyjnych.

W Jarosławiu

W sobotę ekipa kontynuowała w Jarosławiu pracę nad zdjęciami. Z udziałem aktorów i statystów filmowcy kręcili sceny batalistyczne przed kolegiatą i w zaułkach ulicy Sobieskiego. Były szarże konne, rozstrzeliwanie cywilów, brawurowe ucieczki i sceny dewastacji świątyni. Pomimo ulewnego deszczu, pracy filmowców towarzyszyło przez cały dzień spore zainteresowanie mieszkańców miasta.

W Świlczy

W piątek ok. 70 - osobowa ekipa filmowa gościła w hotelu "Imperium" w Świlczy k.Rzeszowa. Tłem były wnętrza m. in. recepcji i białego apartamentu.

- Do południa zajmowali recepcję, którą musieliśmy wystylizować na przypominającą taką z lat 20. ubiegłego wieku - mówi Wioletta Szpunar, dyrektor hotelu "Imperium". - Nowoczesne dywany zostały zastąpione przez staroświeckie.

Zmieniono też oświetlenie. Karty magnetyczne otwierające pokoje zastąpiły klucze z drewnianymi brelokami.

- Udostępniliśmy również ekipie biały apartament. Filmowcy przywieźli ze sobą wiele elementów wyposażenia, jak łoże czy biurko - mówi W. Szpunar. - We wtorek "zagra" nasza sala restauracyjna, która wygląda jak wnętrze kabaretu. Gościmy m.in. Katarzynę Maciąg, być może przyjedzie także Piotr Gąsowski.

- Gości musieliśmy przeprosić i wytłumaczyć, dlaczego chodzą drogami ewakuacyjnymi. Wszyscy przyjęli to ze zrozumieniem. Dla nich to też miłe, ze mogli z boku popatrzeć na pracę gwiazd.