Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uwielbiam oglądać świat przez obiektyw

Jakub Hap
Ma 30 lat i pracuje w wydziale kultury jasielskiego magistratu. Jest także radnym gminy Nowy Żmigród. Po godzinach sięga po aparat i marzy o górskich szczytach. Oto Mateusz Smyka od kuchni!

Mimo że w ratuszu można go spotkać już od dobrych kilku lat, nie należy do urzędników, o których mówi się na mieście. W swojej gminie, gdzie jest radnym, też nie wzbudza niepotrzebnych emocji. Brak popularności 30-latkowi jednak nie doskwiera, bo nie jest człowiekiem z parciem na szkło. Mrówcza praca i radość z jej owoców w zupełności wystarczą, by codzienne obowiązki sprawiały mu radość. I tak też jest, co nie znaczy, że nie szuka szczęścia poza nimi.

Lubi pstrykać
A czyni to na rozmaitych polach, w przeważającej w większości związanych jednak z przedmiotem zawodowych zajęć - kulturą, której różne rytmy grają w duszy pana Mateusza od lat dziecięcych. Trudno więc się dziwić, że to przynich najlepiej odpoczywa mu się od pracy.

Nasz bohater prężnie działa w Stowarzyszeniu Gmina Chrześcijańska, która zajmuje się m.in. renowacją zabytków, najwięcej czasu wolnego poświęca jednak największej pasji - fotografii. Pod jej znakiem upływa 30-latkowi większa część każdego weekendu, niedziela zazwyczaj w zupełności. Oglądanie świata przez obiektyw aparatu dostarcza mu tyle frajdy, że często i w dni robocze, wieczorową porą, zamiast ślęczeć bezczynnie przed telewizorem woli wyjść z domu i popstrykać.

- Wcześniej bywało z tym różnie, ale od trzech lat praktycznie każdą wolną chwilę poświęcam na poszukiwanie dobrego światła, ciekawych plenerów i nowych obiektywów. Do tego dochodzą dalekie obserwacje, jak nazywam fotografowanie obiektów oddalonych o co najmniej 100 kilometrów - najczęściej wysokich gór. Robiąc to korzystam z uroków stron, w których mieszkam - Beskidu Niskiego. W moim rodzinnym Nowym Żmigrodzie i okolicach tej miejscowości nie brakuje miejsc, idealnych pod to hobby, z których można uchwycić Tatry. Zrobienie takich zdjęć wymaga rzecz jasna odpowiednich warunków atmosferycznych, sprzętu i wiedzy samego fotografującego - tłumaczy Mateusz Smyka.

Najwyższe polskie szczyty fotografuje od czterech lat. I z każdą kolejną próbą wciąga się coraz bardziej. - Pierwsze tego typu ujęcia wykonałem na przełomie 2012 i 2013 roku. Wówczas wiedziałem już, że to nie jest to jednorazowa przygoda. Od tamtego czasu fotografowałem Tatry ponad trzydzieści razy. Z różnych miejsc, niekiedy stojąc nawet 140 kilometrów od nich. Takim fotografiom jestem w stanie naprawdę wiele poświęcić, więc zdarza mi się wziąć dzień urlopu, wyłączyć telefon i zaszyć gdzieś w miejscu, z którego wypatruję dalekich widoków. Wynika to głównie z tego, że w ciągu roku jest przeciętnie jedynie 12 dni, kiedy można sobie na taką rozrywkę pozwolić - tłumaczy 30-latek.

Jak odpoczynek, to z dala od zgiełku
Skarby przyrody podziwia nie tylko i wyłącznie „okiem” aparatu. Czyni to także wędrując po górach, zwłaszcza podczas dłuższych urlopów, od których, w ostatnim czasie stronił. Ale zaległości z pewnością nadrobi.

- Preferuję polskie góry. Nie muszą to być Tatry, uwielbiam też Bieszczady czy Beskidy, sporo kilometrów przeszedłem pieszo po górskich szlakach. Moje ulubione miejsca to widokowe polany w Beskidzie Sądeckim, a także bieszczadzkie Połoniny. Bardzo lubię przebywać w miejscach mniej znanych i praktycznie nieodwiedzanych przez turystów. Niewątpliwie takim miejscem jest wodospad w Iwli, czy wieża widokowa na szczycie Baranie. Lubię polskie, górskie krajobrazy - nie ciągnie mnie do ciepłych odległych krajów. Nie przepadam też za turystyką miejską. Właśnie dlatego na swoich zdjęciach staram się pokazać piękno naszej części Karpat. Z całą pewnością jednym z moich ulubionych miejsc jest dolina Sanu, przecinająca Pogórze Dynowskie. Z ręką na sercu mogę wszystkim polecić, żeby wybrali się tam w słoneczną, letnią niedzielę. Po prostu warto - mówi pan Mateusz.

Chce założyć rodzinę
Pytany o marzenia, odpowiada, że wiele już spełnił. M.in. udało mu się sfotografować z Jasła Tatry przy bardzo dobrej widoczności. Ale trochę jeszcze chodzi mu pogłowie.

- Mocno marzę o tym, żeby znaleźć czas na przejście od Beskidu Żywieckiego po Bieszczady - na spokojnie, bez pośpiechu i napewno z aparatem fotograficznym w dłoni. Na pewno wielkim, niezrealizowanym do tej pory marzeniem, jest też założenie rodziny - kończy M. Smyka.

Panie Mateuszu, życzymy kolejnych przygód i spełnienia marzeń!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24