W Bieszczadach sanepid sprawdza lokale z jedzeniem

Inspektorzy Sanepid sprawdzają w Bieszczadach, co zje urlopowicz, który zamówi obiad w przydrożnej knajpie albo budce z fast foodem. Zapewniają, że nie ma się czego obawiać.

- Skontrolowaliśmy prawie sto lokali. Zalecenia, jakie wydaliśmy, to na przykład odmalowanie ścian, odświeżenie budynku, wyczyszczenie posadzki. Właściciele lokali, które działają tylko w sezonie, zwykle nie mają magazynów, bo jedzenie jest przygotowywanie i wydawane na bieżąco - mówi Wiktor Fidor, dyrektor stacji sanepidu w Ustrzykach Dolnych.

Tłumaczy, że właściciele budek z jedzeniem dbają o czystość i higienę, bo wiedzą, że grożą im kary. Z drugiej strony o kontroli dowiadują się dużo wcześniej i mają czas, by się niej przygotować.

- Mamy obowiązek poinformować o niej właściciela - wyjaśnia Fidor.

Jan Lech, zastępca powiatowego Inspektora Sanitarnego w Sanoku informuje, że na jego terenie inspektorzy nałożyli w tym sezonie kilka mandatów. Właściciele 6 knajp muszą zadbać o czystość.

- Skontrolowaliśmy restauracje, punkty małej gastronomii, budki z lodami na trasie Zagórz, Rzepedź, Komańcza, Odrzechowa, Besko, Zarszyn, Długie. Główne problemy to brud, bałagan w chłodniach, brak środków dezynfekcyjnych. W jednym lokalu nie było bieżącej ciepłej wody - mówi.

Niedopilnowanie czystości w knajpach może właścicieli sporo kosztować. Inspektor może nałożyć na nich jednorazowa 500 złotowy mandat.