W duchocie i błotku

Tym razem padło na drogę na "wilcze" (505 m npm), skąd rozpościera jedna z najpiękniejszych panoram w okolicy Rzeszowa.
Piątkowa nocna burza kończyła się jeszcze rano lekką mżawką, ale z komunikatów meteo wiało optymizmem. Dróg na "wilcze" jest wiele. Wybrałem więc wariant, którym jechaliśmy parę lat temu. W Babicy tuż za mostkiem znajduje się początek "czarnego szlaku". Pierwszych kilkanaście metrów to strome, błotniste podejście z rowerami na ramieniu. Jest okropnie ślisko, nogi rozjeżdżają się na boki. Co chwila ktoś upada. Potem ci najsilniejsi decydują się na jazdę. Duchota niesamowita. Już za lasem na szczycie okazuje się, że nie wszyscy wybrali ten "błotny wariant". Gubimy szlak, błądzimy po mokrych ścieżkach. Wreszcie natrafiamy na szlak żółty, którym spokojnie można dojechać do celu.
Słoneczko, które właśnie wychyliło się zza chmur podnosi momentalnie temperaturę powietrza o kilka stopni. Kilkaset metrów odkrytego terenu zanim zanurzymy się w nieco chłodniejszym lesie. Przed nami trzy zalesione wzgórza. Trzy terenowe stopnie. Jazda przez las, która dawniej dawała solidnie w kość nie stawia żadnego problemu. Nieco gorzej tuż przed szczytem. Gliniaste podłoże nawija się na koła, zapach hamulce. Na szczycie punkt widokowy ale przed nami majaczą w gorącej mgle tylko najbliższe zabudowania. Znajdujemy duże pole borówek. skwar coraz większy. rezygnujemy z dalszych planów. Tną dokuczliwie owady. Przez Kąkolówkę i Błażową rejterujemy do domu.
Wycieczka była wyczerpująca: długość trasy 72 km, przy różnicy wzniesień ponad 800 metrów. Następne spotkanie z przygodą w sobotę, 30 czerwca. Zbiórka chętnych przed redakcją nowin o godz. 8.30.

Wycieczkę ubezpieczał II Inspektorat PZU w Rzeszowie.Wyłącznym sponsorem wycieczek jest firma ROJAX.