W Krośnie nie chcą bazaru. Wolą parking

Plac targowy przy ul. Batorego miasto urządziło ponad pięć lat temu. Powstał w centrum jednego z największych krośnieńskich osiedli. Była to inicjatywa mieszkańców, zabiegał o to także zarząd osiedla, położonego po drugiej stronie tzw. obwodnicy i wówczas jeszcze słabo skomunikowanego z centrum Krosna. Przez dłuższy czas słano w tej sprawie pisma do magistratu, podpierając się głosami mieszkańców. Ci chcieli mieć możliwość kupowania na miejscu owoców, warzyw, kwiatów czy artykułów przemysłowych.

Pod handel przeznaczono teren o powierzchni 13,5 ara. Plac został utwardzony kostką brukową. Wydzielono miejsce na stoły i stoiska. Wyznaczone zostały także chodniki, parkingi, zbudowano budynek zaplecza z toaletami.

Miasto liczyło na to, że na plac przeniosą się ze swoimi produktami producenci i rolnicy, którzy handlowali wcześniej na zlikwidowanym targu rolnym przy ul. Zręcińskiej. Projekt techniczny przygotowano tak, by sprostać zainteresowaniu kupców i klientów. Przygotowano 37 stałych stoisk - pod dachem oraz miejsce na stoiska składane - tzw. szczęki. Handel miał się odbywać przez cały tydzień (z wyjątkiem niedzieli) od godz. 7 do 17.

Urządzenie bazaru przy ul. Batorego kosztowało budżet miasta ponad pół miliona złotych. Okazało się jednak, że handel nie kwitnie tak, jak się spodziewano. Teraz nawet nikt nie potrafi wytłumaczyć dlaczego. Trudno powiedzieć, czy sprzedawców zniechęciło małe zainteresowanie ze strony kupujących, czy też obowiązujące na targowisku stawki okazały się za wysokie (jednorazowa opłata dzienna wynosiła od 4,5 do 9,50 zł, miesięczna - do 86 do 184 zł). Część mieszkańców wołała nadal robić zakupy na targowisku przy ul. Legionów, gdzie mogli liczyć na większy wybór i konkurencyjne ceny. Bazar powoli pustoszał.

Próbą „reanimacji” był pomysł organizowania weekendowego jarmarku staroci, używanych rzeczy, „targu” z symbolicznymi opłatami dla wystawiających. W Krośnie była to nowość. Ta inicjatywa też nie wypaliła.

Administrator tłumaczył, że wpływ na słabe zainteresowanie miał utrudniony dojazd związany z przebudową obwodnicy. Ale zakończenie inwestycji nic nie zmieniło. Bazar najczęściej świeci pustkami.

- Mamy na osiedlu dużo sklepów, plac ożywia się tylko w okresie przedświątecznym - przyznaje Marcin Kociuba. - Dostawcy, owszem, pojawiają się, nawet dość regularnie, ale raczej sprzedają produkty bezpośrednio z samochodu, nie korzystają z zadaszonej części bazaru.

Miasto zrezygnowało z wyłonienia kolejnego administratora.

- Nie chcemy generować dodatkowych kosztów - tłumaczy Joanna Niepokój z Biura Prezydenta Miasta.

Magistrat postanowił zlikwidować targowisko. Zadaszone stoiska mają być rozebrane. - Mieszkańcy skarżyli się, że przyciągają nieproszonych gości, którzy urządzali tam sobie swoisty „bar pod chmurką” - opowiada przewodniczący rady osiedla.

Jeszcze nie wiadomo, jak będzie zagospodarowany teren. Rozważany jest mały plac zabaw czy siłownia na wolnym powietrzu. Ale mieszkańcy woleliby tu stawiać samochody.

- Na osiedlu potrzeba więcej miejsc parkingowych - mówi Kociuba.