W podkarpackiej 4 lidze niespodzianka goniła niespodziankę

- Runda wiosenna jest zawsze trudniejsza i często ciężko wskazać faworyta - mówiło przed startem rewanżów wielu trenerów. Wychodzi na to, że wiedzieli co mówią, bo już w drugiej serii spotkań niespodzianka goniła niespodziankę.

Przede wszystkim pierwszej porażki w sezonie doznała Wólczanka Wólka Pełkińska, którą ograł Wisłok Wiśniowa. - Nie uważam, że zasłużyliśmy na przegraną. Mieliśmy sporo okazji, ale swój dzień miał Dawid Kaszuba - stwierdził Grzegorz Sitek, trener lidera.

- Może jednak dobrze się stało, że ta wpadka przydarzyła się nam teraz i to z rywalem ze środka stawki. Trzeba zejść na ziemię i szybko odrobić poniesione straty. Ja już przed rundą mówiłem, że mało jest drużyn, które nie przegrywają w całym sezonie. Niestety miałem rację - dodał.

Które wyniki zaskoczyły go jeszcze? - Przegrana Izolatora Boguchwała w Sieniawie jakąś sensacją nie jest. Zaskakują jednak jej rozmiary. Można powiedzieć, że dla nas to takie szczęście w nieszczęściu, ale z drugiej strony pokazuje, że Sokół będzie wiosną mocny. Dla mnie niespodzianką jest remis Orła Przeworsk w Przemyślu, a także wygrana Igloopolu Dębica z Pisarowcami - mówi nasz rozmówca.

Nie popisał się także Piast Tuczempy, który prowadził w Nowej Dębie już 3:1, ale musiał się zadowolić remisem. Więcej spodziewano się także po Stali Gorzyce, która uległa na własnych śmieciach Głogovii Głogów Młp. Przez ponad godzinę sensacją pachniało również w Pruchniku. Miejscowy Start prowadził z Rzemieślnikiem Pilzno, ale ostatecznie goście odrobili straty z nawiązką.

Druga kolejka pokazała tylko, że wiosną będzie bardzo ciekawie i niczego nie można być pewnym. Za to właśnie tylu ludzi kocha ten sport.