Od niedzieli, jeśli zakład karny nie spełnia tych norm, osadzeni mogą składać skargi w sądach powszechnych, a także w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu. I wygrywać spore pieniądze.
Wkrótce dwóch więźniów dostanie 3 oraz 3,5 tys. euro, jako odszkodowanie za przebywanie w zbyt ciasnych celach. Łącznie do Trybunału wpłynęło z polskich więzień ok. 160 takich skarg.
W podkarpackich zakładach karnych rozpoczęło się szukanie dodatkowych miejsc.
Zamienili bibliotekę na celę
- W piątek, decyzją sądu, na zwolnienie warunkowe wyszło 6 osób. Jednej sąd pozwolił na przerwę w odbywaniu kary, co pozwoliło nam opanować sytuację - wyjaśnia kpt. Simona Wójtowicz, oficer prasowy Aresztu Śledczego w Nisku.
Inaczej problem nadkompletu skazanych rozwiązał ZK w Dębicy.
- Jeden z punktów bibliotecznych zaadoptowaliśmy na cele, zyskaliśmy miejsce dla 6 skazanych - informuje kpt. Bożena Ulidowska z ZK w Dębicy.
Już wcześniej salon terapii w tym więzieniu zaadoptowano na cele dla 13 więźniów. Osadzeni w Dębicy do sądów skierowali kilka skarg na warunki bytowe i żądania odszkodowania. Dwie sprawy sąd oddalił, dwie inne jeszcze się toczą.
Również w zakładach karnych w rzeszowskim Załężu i w Przemyślu normy powierzchni mieszkalnej dla więźniów są spełniane. Jak zapewnia por. Jarosław Wójtowicz z Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej - tak jest we wszystkich podkarpackich placówkach.
Bo zabrakło ciepłej wody
To nie znaczy, ze więźniowie przestali się skarżyć.
- Chcą z dnia na dzień konsultacji lekarza neurologa i skarżą się, że jej nie otrzymują, choć pacjenci "na wolności" czekają na nią tygodniami - usłyszeliśmy od pracownika jednego z podkarpackich więzień.
W innym osadzeni narzekają (pisemnie) na niedostateczną - ich zdaniem - ofertę terapeutyczną, w kolejnym - na brak stałego dostępu do ciepłej wody, a pensjonariusze cel wieloosobowych skarżą się, że przebywanie w tak licznym gronie skazanych źle wpływa na ich psychikę.
Państwo zapomniało o zwykłych ludziach
Opiekuńczości państwa wobec skazańców nie do końca rozumie Irena Rząsa, prezes Stowarzyszenia Rodzin Wielodzietnych.
- Mamy pod opieką małżeństwo z szóstką dzieci, którzy mieszkają na 40 metrach kwadratowych. Inne, z 14 dzieci, zajmuje dwa pokoje i kuchnię - wylicza Rząsa. - Takich rodzin, żyjących w bardzo trudnych warunkach jest wiele. Bardzo trudno jest uzyskać dla nich pomoc jakichkolwiek władz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?