Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Właściciel firmy odpowie za nieumyślne spowodowanie śmierci pracownika

Ewa Gorczyca
Ewa Gorczyca
Ewa Gorczyca
40-letni pracownik zginął zakleszczony między dwoma ciężkimi pojazdami. Zdaniem prokuratury – jego śmierć to skutek niedopełnienia obowiązków przez właściciela zakładu.

Prokuratura Rejonowa w Krośnie zakończyła śledztwo w tej sprawie. Akt oskarżenia przeciwko 55-letniemu właścicielowi firmy został skierowany do krośnieńskiego sądu.

Do tragedii doszło w marcu ubiegłego roku w Przybówce (pow. krośnieński). 40-latek z pow. strzyżowskiego był zatrudniony w miejscowej firmie na umowę zlecenie. Feralnego dnia, w sobotę, miał od rana prowadzić prace porządkowe i przygotowawcze do remontu ciężarowego mana z dźwigiem, zaparkowanego na terenie zakładu.

W pewnym momencie pracownicy zorientowali się, że mężczyzna został zakleszczony między pojazdami - znajdował się pomiędzy tyłem mana i ciągnikiem siodłowego volvo. Wezwano karetę pogotowia. Jednak liczne urazy, których doznał 40-latek, okazały się śmiertelne. Przybyły na miejsce lekarz stwierdził zgon.

W trakcie śledztwa powołano biegłego z zakresu techniki samochodowej, ruchu drogowego, rekonstrukcji i analizy wypadków.

- Z jego opinii wynika, że bezpośrednią przyczyną wypadku było niewłaściwe zabezpieczenie pojazdu przed samoczynnym przemieszczeniem się podczas przeprowadzanych prac remontowych. Ciężarówka straciła stabilność i cofnęła się w kierunku ustawionego tuż za nią ciężarowego volvo a 40-latek znajdujący się pomiędzy pojazdami, został przygnieciony - informuje Iwona Czerwonka-Rogoś, prokurator rejonowy w Krośnie.

Pracownik do podniesienia tyłu mana w celu demontażu kół, niewłaściwie użył podpór żurawia, które służą do stabilizacji pojazdu podczas rozładunku. Zamiast klinów zabezpieczających przed przemieszczeniem samochodu, podłożył kawałki drewna opałowego, w dodatku tylko pod przednie koła, od strony podjazdu. Brakowało też zabezpieczenia podpór.

- Zdaniem biegłego, było to skrajnie nieodpowiedzialne i niewłaściwe. Gdyby w tej sytuacji zastosowane zostały sworznie zabezpieczające siłowniki, wówczas do zdarzenia by nie doszło - mówi prokurator Iwona Czerwonka-Rogoś.

Biegły zwrócił też uwagę na nieprawidłową organizację pracy. Ciężarowe man i volvo stały zbyt blisko siebie. Dzieliła je odległość zaledwie metra. To spowodowało, że pracownik został zakleszczony, gdy podniesiony na podporach żurawia man cofnął się w niekontrolowany sposób.

Jak ustaliła prokuratura, 40-latek, wykonujący zlecone prace, nie został odpowiednio przeszkolony przez pracodawcę, odpowiedzialnego za bezpieczeństwo i higienę pracy. Nie była też opracowana instrukcja w zakresie prac przy remontach ciężarówek.

Właściciel warsztatu w śledztwie nie przyznał się do winy. Odmówił też składania wyjaśnień. Grozi mu do 5 lat więzienia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak przygotować się do rozmowy o pracę?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24