Woda na Podkarpaciu opada. Sanepid uspokaja: nie ma zagrożenia epidemią

Najtrudniejsza sytuacja jest w powiecie tarnobrzeskim. Zalana została oczyszczalnia ścieków w Tarnobrzegu, wiele szamb, gnojowników, cmentarzy, stacji benzynowych.

Do tego dochodzą budynki gospodarcze, w których znajdowały się różnego rodzaju środki ochrony roślin, farby, rozpuszczalniki itp.

Pracownicy sanepidu rozdają ulotki, jak dezynfekować sprzęt, pomieszczenia i studnie. Powodzianie dostają też pakiety z chloraminą i wapnem chlorowanym.

- Chloramina służy do dezynfekcji podłóg i ścian - wyjaśnia Małgorzata Korczyńska, Powiatowy Inspektor Sanitarny w Tarnobrzegu. - Chcielibyśmy, by wapno chlorowane w pierwszej kolejności trafiło do osób, które nie mają dostępu do wodociągu i korzystają ze studni.

Sanepid kontroluje też punkty wydawania żywności dla powodzian.

- Sprawdzamy, czy jest hermetycznie pakowana. Odrzucamy artykuły spożywcze, które są namoknięte lub wymagają przechowywania w lodówkach - tłumaczy Korczyńska.

Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczma, która codziennie gromadzi meldunki z zalanych terenów, nie odnotowała wzrostu zachorowań na choroby zakaźne.

-Jeśli będziemy stosowali się do podstawowych zasad przestrzegania higieny, jak chociażby częste mycie rąk, do epidemii nie dojdzie - uspokaja Małgorzata Korczyńska.

Przybywa też punktów, gdzie powodzianie, wolontariusze i mundurowi, którzy zostali skaleczeni lub pogryzieni przez zwierzęta, mogą bezpłatnie zaszczepić się przeciwko tężcowi.

SPRAWDŹ! Filmy z zalanych miejscowości Podkarpacia

**SPRAWDŹ!

**