MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wojciech Fabianowski sylwestra spędzi z rodziną

Arkadiusz Kielar
Wojciech Fabianowski, piłkarz drugoligowej Stali Stalowa Wola, zdradza swoje życzenia na nowy rok.

- Czego najbardziej życzysz sobie w 2013 roku?

- Zdrowia. No i wiadomo, utrzymania się Stali w drugiej lidze. Jest na to realna szansa. Nie jestem przesądny i nie boję się mówić o tej szansie, by nie zapeszyć. Chociaż z drugiej strony mówiłem trenerowi Kalicie żeby nie zaczynać treningów w nowym roku od poniedziałku (7 stycznia - przyp. ARKA). Bo ponoć od poniedziałku się nie zaczyna. Ale trener się nie przestraszył (śmiech).

- Rozmawiasz w domu z żoną o piłce, o tym co się dzieje w Stali czy w domu się wyciszasz i starasz zapomnieć o zmartwieniach?

- Naprawdę mało rozmawiam w domu o piłce. Nawet nie o to chodzi, że chcę na chwilę o niej zapomnieć, ale chcę po prostu darować te rozmowy o piłce swojej żonie.

- To jak odreagowujesz stresy?

- Jak wracam do domu, do rodziny, do córki, to jest to dla mnie najlepsza forma odreagowania. Niektórzy piłkarze lubią na przykład gry komputerowe, ale ja nigdy nie byłem ich fanem. Pamiętam, jak kiedyś z Tomkiem Wietechą (wychowankiem Stali Stalowa Wola grającym obecnie w Stali Rzeszów - przyp. ARKA) byłem na jakimś wyjeździe w jednym pokoju i on zabrał ze sobą cały ten sprzęt do grania. I prosił mnie by z nim zagrać, to tylko specjalnie dla niego zagrałem pewnie ze dwa razy.
- A jak reagujesz na krytykę? Piłkarze muszą mieć twardą skórę, bo kibice potrafią być bezlitośni…

- Gram tyle lat, że nabrałem dystansu. Denerwują mnie tylko fora internetowe, gdzie każdy anonimowo jest najlepszy. Zresztą u nas wszyscy znają się na piłce i na medycynie. Niektórzy leczą swoje frustracje w Internecie, ale uczciwsze byłoby to, gdyby podawali swoje imiona i nazwiska. No ale pewnie wtedy wpisów byłoby znacznie mniej. Żeby nie było, to jak krytyka jest konstruktywna i uzasadniona, to może pomóc, czasem trzeba dostać kopa żeby wziąć się w garść.

- Niektórzy mają do Ciebie pretensje, że chociaż jesteś jednym z bardziej doświadczonych piłkarzy Stali, to nie jesteś liderem, nie pokrzykujesz na młodszych kolegów…

- W Stali każdy chce drugiego takiego jak kiedyś Mietek Ożóg. I oczekują że na przykład ja taki się stanę, skoro przybyło mi lat. Ale każdy ma swój charakter. Mietek był liderem takim, że drugiego takiego Stal nie będzie długo miała. Choć pewnie dzisiaj byłoby mu ciężej, bo młodzi są już inni. Krzyczeć można, jeżeli ma to sens, bo są tacy, co jak się na nich nakrzyczy, to "baterie im padają". Ja staram się pomagać zespołowi swoją grą, w szatni też zabieram głos. Przyznaję jednak, że w naszej drużynie jest za grzecznie. Atmosfera jest dobra, za bardzo się wszyscy lubią i robi się problem, jak tu wytknąć błąd koledze.

- Czy wy jesteście w Stali tylko kolegami z boiska, czy poza nim też jesteście dobrymi kumplami, wychodzicie gdzieś razem?

- Ja jestem już trochę z boku z racji wieku, ale reszta też poza boiskiem się spotyka. Wiadomo, że nigdy nie będzie tak, że osiemnastu ludzi będzie idealnie spoglądać w jedną stronę, że wszędzie są grupki, ale chodzi o to, żeby wychodząc na boisko stanowić już całość. W Stali nie ma podziałów na przykład na tych ze Stalowej Woli i resztę, atmosfera jest dobra, tylko na boisku nie potrafiliśmy tego w rundzie jesiennej niestety przełożyć (Stal jest w tabeli dopiero na 15. miejscu - przyp. red).

- A zdarzyło ci się rozpłakać po meczu z bezsilności?

- Raz jeden jedyny poleciały mi łzy, ale to było gdy grałem w reprezentacji Polski do lat 17 na mistrzostwach Europy w Austrii. Przegraliśmy ostatni mecz z Irlandią, a w razie wygranej wyszlibyśmy z grupy. Był też taki mecz w drugiej lidze w zeszłym sezonie, gdy przegraliśmy z Resovią Rzeszów, gdy miałem ochotę zwyczajnie zapaść się pod ziemię…

- Podczas świąt pilnowałeś wagi czy skusiłeś się na to i owo?

- Ja akurat przytyłem ze dwa kilo, ale bez problemu to zrzucę do 7 stycznia, pobiegam i wrócę do wagi. Lubię bardzo karpia albo barszczyk z uszkami, zresztą chyba wszystkie potrawy mi smakują. Do gotowanie sam jestem jednak "noga".

- Jakie plany na Sylwestra?

- Nowy Rok przywitam w domu z rodziną. Martwimy się o powrót do zdrowia bliskiej nam osoby i nie jest to dla nas teraz czas na jakąś szampańską zabawę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24