Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wpada taki na jezdnię i wszystko mu wolno! Rowerzyści zmorą kierowców w Rzeszowie

Bartosz Gubernat
Krzysztof Kapica
Rowerzyści pomstują na kierowców i narzekają, że nie czują się bezpieczni na drogach. Wielu z nich do groźnych sytuacji doprowadza jednak na własne życzenie. Jeżdżą w słuchawkach, przejeżdżają przez przejścia dla pieszych, lawirują między chodnikiem a jezdnią, powodując chaos. Policjanci nie mają wątpliwości, że gdyby nie ta beztroska, wielu wypadków można by uniknąć.

Jest czwartek, godzina ósma rano. Ścieżką rowerową wzdłuż alei Batalionów Chłopskich jedzie 45-letnia kobieta. Kieruje się w stronę ulicy Przemysłowej. Równolegle do niej, w tym samym kierunku po jezdni porusza się potężny TIR. Na wysokości biurowca Polfy, rowerzystka wjeżdża na zielonym świetle na oznakowany przejazd przecinający ulicę Przemysłową. W tym momencie uderza w nią ważąca kilkanaście ton ciężarówka z naczepą.

Na miejsce przyjeżdża policja i pogotowie ratunkowe. Lekarz nie może jednak udzielić pomocy kobiecie zakleszczonej pod kołami samochodu. Udaje się ją wydostać dopiero po przyjeździe specjalistycznego dźwigu straży pożarnej, który unosi naczepę ciężarówki. Niestety na pomoc jest już za późno. Kobieta umiera, chociaż wjechała na krzyżówkę prawidłowo, mając zielone światło. Poruszeni wypadkiem rowerzyści wylewają na forach internetowych falę emocjonalnych komentarzy, a przy skrzyżowaniu, w miejscu wypadku staje symboliczny, biały rower. Czy do tej tragedii musiało dojść?

Do wypadku doszło po godz. 8. Jak wstępnie ustalili policjanci, kierujący samochodem ciężarowym z naczepą jadąc aleją Batalionów Chłopskich i skręcając w prawo w ulicę Przemysłową potrącił rowerzystkę. 46-letnia kobieta przejeżdżała przez skrzyżowanie po przejeździe dla rowerów z prawej strony na lewą. Zdjęcie dostaliśmy od pana Jakuba. Dziękujemy!

Tragedia na u. Przemysłowej w Rzeszowie. Pod kołami ciężarów...

Rowerzysta też ma obowiązki

Z danych Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie wynika, że w ubiegłym roku na Podkarpaciu doszło do 235 wypadków z udziałem rowerzystów. Rannych zostało w nich 229 osób, a 12 zginęło. W tym roku wypadków było już 65. 7 osób zginęło, a 58 odniosło obrażenia. Liczba kolizji jest znacznie wyższa, wiele z nich nie jest zgłaszana policjantom.

Jak przekonuje kom. Paweł Grześ z Wydziału Ruchu Drogowego KWP, wiele z nich wynika jednak przede wszystkim z beztroski cyklistów. Największym problemem jest bezmyślna jazda, na przemian po chodnikach i jezdni.

- Kierowca może czuć się zdezorientowany, kiedy jedzie za rowerem, który wykonuje różne manewry bez ich sygnalizowania. Na przykład dojeżdżając do przejścia, nagle skręca na pasy, zajeżdżając drogę samochodowi. Niestety, ale rowerzyści zapominają o podstawowych zasadach dotyczących sygnalizacji zmiany kierunku jazdy, czy udzielania pierwszeństwa przejazdu – mówi komisarz Grześ.

Z obserwacji policjantów wynika, że wielu rowerzystów nie wystawia ręki, aby zasygnalizować zamiar skrętu. Nagminnie przejeżdżają przez przejścia dla pieszych i jeżdżą po chodnikach, gdzie są zagrożeniem dla pieszych. W sezonie letnim policjanci regularnie interweniują na miejscu wypadków, w których potrąceni piesi wymagają pomocy medycznej. Wypadki zdarzają się też na ścieżkach rowerowych.

- Wielu rowerzystów jeździ na nich pod prąd. Przypominam, że część takich dróg jest jednokierunkowa. Rowerzysta może jechać tylko w tę stronę, gdzie namalowany na asfalcie rower jest skierowany w jego stronę – mówi kom. Paweł Grześ. Zderzenia rowerów w takich sytuacjach są groźne w skutkach. Jako że jazda w kasku nie jest obowiązkowa, często kończą się bolesnymi i groźnymi dla człowieka urazami głowy i twarzy.

A rowerów przybywa...

Z oficjalnych danych Urzędu Miasta Rzeszowa wynika, że w stolicy regionu zameldowanych jest już ponad 190 tysięcy osób, a wraz ze studentami, którzy kształcą się na naszych uczelniach liczba mieszkańców wynosi już ponad 220 tysięcy. Liczbę zarejestrowanych samochodów szacuje się w tej chwili na około 120 tysięcy. Rowerzystów przybywa w bardzo szybkim tempie.

Z szacunków stowarzyszenia Rowery.Rzeszow.pl wynika, że obecnie w sezonie letnim po mieście porusza się ich już ponad 10 tysięcy dziennie. Daniel Kunysz, prezes stowarzyszenia Rowery.Rzeszow.pl i miejski radny przyznaje, że w jego środowisku wiele osób jest na bakier ze znajomością przepisów. Tłumaczy, że problem wynika głównie z faktu, iż pełnoletni cyklista nie musi posiadać karty rowerowej, z kolei jej wyrobienie przed 18 rokiem życia nie jest obowiązkowe.

- W ten sposób wiele osób nie zdaje egzaminu będąc jeszcze w szkole, a później, kiedy skończy 18 lat wsiadają na rower i jeżdżą po ulicach. Przepisy łamią nieświadomie, po prostu ich nie znają. Działania policji mogą poprawić tę świadomość, ale poza karami trzeba pomyśleć jeszcze o edukacji - mówi Daniel Kunysz.

Przekonuje, że przepisów ruchu drogowego i zasad bezpiecznej jazdy trzeba uczyć dzieci od najmłodszych lat. Tylko wówczas kolejne pokolenie dorosłych rowerzystów będzie potrafiło poruszać się bezpiecznie po drogach i ścieżkach rowerowych.

- Ale w poprawie bezpieczeństwa mogą pomóc także urzędnicy. Weźmy pod uwagę chociażby ścieki rowerowe wzdłuż obwodnicy. Najczęściej jest tak, że są one jednokierunkowe i można jechać po nich tylko w tę samą stronę, w którą poruszają się auta jadące po pasie ruchu obok. Dlatego znaki z rowerem na ścieżce są tam malowane tak, że kołami są zwrócone do rowerzysty. Niestety cykliści nagminnie łamią przepisy, jeżdżą w obu kierunkach. Wystarczyłoby, aby drogowcy namalowali przy tych rowerach na asfalcie także strzałki z obowiązującym kierunkiem jazdy, tzw. sierżanty – mówi Daniel Kunysz.

Policjanci zapowiadają, że przez lato będą baczniej przyglądać się zachowaniu cyklistów.

- Przypominam o konieczności sygnalizowania zamiaru zmiany pasa ruchu lub kierunku jazdy. Zachęcam do jazdy po ulicy lub ścieżce rowerowej, a nie po chodnikach. Rower musi być wyposażony w sprawny hamulec, dzwonek oraz oświetlenie. Zachęcamy do montażu dodatkowych świateł odblaskowych, a także do jazdy w kasku. Co prawda nie jest on obowiązkowy, ale w razie upadku chroni przed bardzo poważnymi urazami - mówi podkom. Paweł Grześ.


Uzupełnia, że chociaż za jazdę pod wpływem alkoholu policja nie zatrzymuje już prawa jazdy, to takie zachowanie może mieć przykre skutki. To do 500 zł mandatu, a w razie wypadku także bardzo poważne problemy z uzyskaniem odszkodowania i pokryciem kosztów leczenia.

– W czasie jazdy warto także zrezygnować ze słuchania muzyki przez słuchawki. Rowerzysta powinien być czujny i widzieć oraz słyszeć co się dzieje dookoła niego. To podstawa bezpieczeństwa – mówi komisarz Grześ.

Słabszy zawsze przegrywa

Specjaliści od bezpieczeństwa ruchu drogowego tłumaczą, że niezależnie od tego, kto ponosi winę za wypadek, zawsze to słabszy mocniej odczuwa jego skutki. Tak, jak rowerzysta nie ma szans w starciu z samochodem, tak pieszy potrącony przez rower również nie ma większych szans na wyjście z kolizji bez szwanku.

- Już uderzenie przez samochód jadący z prędkością 46 km/h jest dla człowieka tak samo groźne jak upadek z wysokości trzeciego piętra. Samochód łamie mu kości, rozbija czaszkę i uszkadza narządy wewnętrzne, ograniczając szanse na przeżycie do minimum. Powyżej 50 km/h są one w zasadzie zerowe, ale mimo tego kierowcy ciągle uważają, że przekraczając prędkość o 5-10 km/h nie stwarzają dużego zagrożenia. Mylą się - mówi Wojciech Pasieczny, były policjant, obecnie biegły z zakresu rekonstrukcji wypadków.

- Zza kierownicy samochodu prędkość ocenia się zawsze inaczej, łagodniej. Ale kiedy auto obserwuje się z perspektywy pieszego, odczucia są diametralnie inne. Na naszych szkoleniach ustawiamy ludzi w rzędzie i prosimy o ocenę prędkości auta, jakie obok nich przejeżdża. Ma na liczniku 60-70 km/h. Najczęściej pada odpowiedź, że jedzie 100-120 km/h. Takie doświadczenie najlepiej uczy kierowców pokory - przekonuje Radosław Jaskulski instruktor Skoda Auto Szkoły.

I dodaje, że mimo zmian w konstrukcji dzisiejszych samochodów, piesi i rowerzyści wciąż w przypadku potrącenia pozostają na przegranej pozycji.
- Auta mają plastikowe reflektory, miękkie zderzaki schowane w nadwozie, a czasem nawet poduszki powietrzne dla pieszych. Dla kruchego, ludzkiego ciała, przy prędkości powyżej 60-70 km/h, to jednak wciąż za mało, praw fizyki nie da się oszukać - zaznacza Jaskulski.

- Dlatego kiedy rowerzysta dojeżdża do skrzyżowania, mimo, że ma na ścieżce zielone światło i pierwszeństwo przed samochodem, powinien zastosować zasadę ograniczonego zaufania i upewnić się, czy kierowca, który za chwilę przetnie jego kierunek jazdy zamierza ustąpić mu pierwszeństwa. Bo co z tego, że do wypadku dojdzie nie z jego winy, skoro to on w najlepszym wypadku wyląduje w szpitalu z poważnymi obrażeniami, a dla kierowcy zderzenie skończy się jedynie uszkodzeniem auta – ostrzega komisarz Grześ, przypominając wypadek ze skrzyżowania al. Batalionów Chłopskich z ul. Przemysłową.

ZOBACZ TEŻ: Tragiczny wypadek w Tarnobrzegu. Zginęło roczne dziecko, kobieta ciężko ranna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24