Wypchany żbik, żywe papugi. "Pamiątki" przechwycone przez celników

Edyta Chabowska, rzecznik prasowy Izby Celnej w Przemyślu mówi wprost, że tłumaczenia podróżnych czasem śmieszą, a czasem przerażają celników.

- Jeden z kierowców chciał przewieźć przez przejście graniczne w Medyce dwumetrową skórę niedźwiedzia. Mężczyzna jechał starą ładą i tłumaczył strażnikom, że skóra służy mu jako pokrowiec, bo jego łada jest w wersji de luxe - wspomina jedną z prób przemytu rzeczniczka Izby Celnej.

Podobnych historii jest więcej. W tym roku na podkarpaccy celnicy zatrzymali na granicy m.in. wypchane okaz żbika oraz orła bielika, spreparowane okazy motyli, preparaty z wyciągiem z niedźwiedziej żółci czy kosmetyki z wyciągiem z pijawek. Na granicy celnicy przechwytują także żywe okazy. W tym roku ktoś postanowił zabrać do kraju m.in. papugi kakadu i pijawki lekarskie.

Celnicy słysząc tłumaczenia turystów i ich pomysły na wykorzystanie pamiątek nieraz przecierają oczy ze zdumienia.

- Spreparowana noga słonia miała być koszem na śmieci lub stojakiem na parasol, czaszka małpiatki - przyciskiem do papieru, a skóra krokodyla nilowego -wodoodpornym dywanikiem do łazienki - mówi Edyta Chabowska. Funkcjonariusze przypominają, że na przywożenie lub wywożenie do państw Unii Europejskiej zwierząt i roślin zagrożonych wyginięciem oraz produktów, jakie zostały z nich wykonane trzeba mieć specjalne zezwolenie. Jeśli takiego pozwolenia nie mamy, popełniamy przestępstwo. Grozi za to kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. I oczywiście konfiskata okazów.