I (prawie) wszystko jasne. W fotelu prezesa PZPN ma zasiąść legendarny Zbigniew albo bystry Edward. Dziś są domysły i niesmak po narodowej ulewie. O dachu, trawie i deszczu napisano chyba wszystko, ale odpowiedzialnych za wtorkową kompromitację wciąż brak.
* Gdy usiadłem na wilgotnym krzesełku Narodowego i zerknąłem w kierunku zalanej trawy, od razu szepnąłem do żony co się święci. Jak wróciłem w to samo miejsce słoneczny dzień później i spojrzałem na zamknięty dach, zbaraniałem zupełnie. Gdzie tu logika i jakieś konsekwentne działanie? To mogło zdarzyć się tylko w Polsce. Tradycyjnie. Chcąc nie chcąc, prezes Lato zakończył kadencję w wyjątkowo marnym stylu. Złośliwi mówią, że w takim, jaki towarzyszył mu przez ostatnie cztery lata. Nawet jeśli narodowy skandal to wina zajmującego się stadionem Narodowego Centrum Sportu, to najgorsze zarzuty i tak trafiają pod adres znienawidzonego przez kibiców PZPN-u. Widocznie czymś ten związek sobie na to zasłużył. Czym? Odpowiedź już w najbliższy piątek. Wyborczy zjazd delegatów idealnie charakteryzuje środowisko piłkarskich działaczy.
* A propos wyborów. Z pięciu kandydatów na szefa PZPN największe szanse ma ponoć dwóch. Pierwszy to były żołnierz Potok, człowiek niby bystry i "swój". Pan Edward ma za sobą wielu terenowych działaczy, kontrkandydata Kręcinę
w sprzyjającej grupie, no i coraz bliżej mu do porozumienia z jawiącym się dotąd reformatorsko Romanem Koseckim. - Potok może liczyć nawet na 50 głosów, głównie z okręgowych związków - twierdzi jeden z dobrze zorientowanych działaczy. Jeśli Potok wygra (delegatów jest 118), to możemy mieć ciągłe lanie wody, a z ostatnich doświadczeń wiadomo, że taka opcja nam nie służy. Druga możliwość to Zbigniew Boniek, który kiedyś znakomicie kopał piłkę i sprawował już funkcję wiceprezesa. - On może liczyć głównie na poparcie klubów - mówi mój rozmówca. Prosta matematyka i związkowe realia podpowiadają, że zwycięży Potok, bo Boniek dla "betonu" jest zbyt nieprzewidywalny, a Kosecki za mocno polityczny. Czyli idzie stare.
* Dobrze, że klimaty związkowe nie przenoszą się zazwyczaj na formę piłkarzy. Mecz z Anglią dał nam nadzieję na lepsze jutro polskiej reprezentacji, która (jak się okazało) może grać do przodu, z pomysłem i rozwagą zarazem. Trener Fornalik niedawno obśmiewany, od paru dni już szanowany, a w niektórych kręgach wychwalany. A to Polska właśnie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?