Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaskakujący koniec procesu w sprawie o porwanie w Lubaczowie

Norbert Ziętal
Norbert Ziętal
O porwanie ze szczególnym udręczeniem oskarżonych jest trzech braci i ich ojciec.
O porwanie ze szczególnym udręczeniem oskarżonych jest trzech braci i ich ojciec. Norbert Ziętal
Po ponad sześciu miesiącach spędzonych w tymczasowym areszcie i grożącej kary minimum trzech lat więzienia, trzech oskarżonych o porwanie mężczyzny odzyskało wolność.

Dlaczego sąd uchylił areszt? Oskarżeni wyrazili wniosek o poddanie się karze i pojednanie z pokrzywdzonym, a ten przystał na propozycję.

Oskarżeni o porwanie i bicie mężczyzny

Proces w tej sprawie toczy się przed Sądem Okręgowym w Przemyślu.

Według Prokuratury Okręgowej w Przemyślu, trzech braci w wieku 24 do 42 lat, Augustyn B., Janusz B. i Łukasz B. oraz ich 69-letni ojciec Julian B., działając wspólnie i w porozumieniu, 31 marca br. pozbawili wolności Mariusza P. Porwania mieli dokonać ze szczególnym udręczeniem.

Do zdarzenia miało dojść w Lisich Jamach koło Lubaczowa. Najstarszy z oskarżonych, który areszt opuścił w czerwcu, ma również zarzut posiadania papierosów pochodzących z przemytu.

Przed sądem wyjaśnienia złożyli wszyscy oskarżeni. Były one podobne w treści. Bracia wyjaśniali, że nie porwali Mariusza P. i nie wywieźli do sąsiedniej miejscowości, lecz on sam dobrowolnie wsiadł do samochodu. Chodziło o wyjaśnienie sprawy kradzieży samochodu należącego do Juliana B. Na nagraniu z monitoringu, dokumentujących kradzież, miał się pojawić Mariusz P. Ten temu zaprzeczał. Oskarżeni wyjaśnili, że to on chciał obejrzeć nagranie, a można to było zrobić na laptopie, który był w Lisich Jamach. Z tego powodu wszyscy pojechali do tej miejscowości. Tam, zdaniem prokuratury, pokrzywdzony został pobity. Przed sądem oskarżeni zaprzeczyli, aby tak było. Dodali nawet, że po indywidualnej rozmowie z jednym z braci, Januszem B., pokrzywdzony miał oświadczyć gdzie jest samochód i kluczyki.

- Auto miało być przy dworcu kolejowym w Oleszycach i tak faktycznie było. Odzyskałem samochód - wyjaśnił przed sądem Julian B.

Następnego dnia trzej bracia i ich ojciec zostali zatrzymani przez policję, a później tymczasowo aresztowani przez sąd.
Chcą zapłacić po 12 tys. złotych zadośćuczynienia.

- To było dla mnie wielkie zaskoczenie, szok. Nagle w domu pojawiło się dużo policji, zostałem zatrzymany - wyjaśniał w piątek przed sądem Łukasz B., najmłodszy w braci.

Złożone przed sądem wyjaśnienia oskarżonych były zupełnie odmienne od tych, które przedstawili na policji i w prokuraturze. Wcześniej twierdzili, że nie mają ze sprawą nic wspólnego.

Zaskakująca propozycja oskarżonych pojawiła się tuż po złożeniu wyjaśnień przez ostatniego z nich i przed zeznaniami pokrzywdzonego. Obrońcy oskarżonych adw. Piotr Blajer i adw. Ludwik Kusy, w imieniu swoich klientów, złożyli wniosek o dobrowolne poddanie się przez nich karze i pojednanie z pokrzywdzonym. W ramach zadośćuczynienia, każdy z oskarżonych ma zapłacić pokrzywdzonemu Mariuszowi P. 12 tys. złotych. Z prokuratorem wstępnie ustalona została również kara, ze względu na okoliczności, nadzwyczajnie złagodzona. Ma to być rok pozbawienia wolności, w zawieszeniu na 4 lata plus grzywna oraz zakaz zbliżania się do pokrzywdzonego na mniej niż 50 metrów. Julian B. dodatkowo ma zapłacić grzywnę za posiadanie papierosów bez akcyzy. Wyrok ma być ogłoszony w tym tygodniu.

Prowadzący rozprawę sędzia Dariusz Lotycz zauważył, że podczas procesu oskarżeni mogli liczyć obecność w sądzie i wsparcie swoich rodzin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24