MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Znicz Jarosław mistrzem I ligi

Tomasz Strzębała
W meczu nr 5 półfinału play-off ze Stalą Stalowa Wola Znicz nie miał łatwej przeprawy, ale postawił kropkę nad i. Nz. w akcji Marcin Ecka. Obok Michal Nikiel ze Stali.
W meczu nr 5 półfinału play-off ze Stalą Stalowa Wola Znicz nie miał łatwej przeprawy, ale postawił kropkę nad i. Nz. w akcji Marcin Ecka. Obok Michal Nikiel ze Stali. WOJCIECH ZATWARNICKI
Jarosławianie po raz drugi w historii klubu wywalczyli tytuł mistrza I ligi i po roku nieobecności ponownie zagrają wśród najlepszych.

Nasz zespól awansował, choć startował do play-off z niewygodnej pozycji.

Ekipa z nad Sanu od początku sezonu wymieniana była wśród faworytów, ale wobec dużej konkurencji - chrapkę na awans mieli w Zielonej Górze, Poznaniu i Inowrocławiu - wydawało się to nie lada wyzwaniem. Przedsezonowe sparingi, wygrana Mistrzostw Podkarpacia i pierwsze mecze w lidze zdawały się potwierdzać, że wszystko idzie zgodnie z planem.

Tak jednak nie było, bo drużyna, której budowę rozpoczął trener Bogusław Wołoszyn, psuła się od środka. Mimo, że po 6 kolejkach miała na swoim koncie 5 zwycięstw, nie stanowiła monolitu.

- Wyglądaliśmy wtedy nieciekawie - wspomina Tomasz Celej. - Owszem wygrywaliśmy, ale za dużo było w tym przypadku - dodaje skrzydłowy Znicza.

Gierczak za Wołoszyna

Pierwszym poważnym sygnałem, że dzieje się coś niedobrego była wysoka porażka w Łańcucie, później w Zielonej Górze, a czarę goryczy przelała wpadka na własnym parkiecie z beniaminkiem z Rybnika.

- Nie wiem, jak to wytłumaczyć - mówił wówczas Bogusław Wołoszyn, który po tym spotkaniu oddał się do dyspozycji zarządu, a działacze nie namyślając się długo przyjęli jego rezygnację.

Na ławce trenerskiej Znicza zasiadł nie kto inny, jak twórca największych sukcesów zespołu - Stanisław Gierczak. Zadanie miał trudne. Nie dość, że przejmował drużynę w trakcie sezonu, to jeszcze przez jakiś czas musiał radzić sobie bez Marcina Ecki i Tomasza Przewrockiego. Ten pierwszy wyjechał do domu leczyć kontuzję, a drugi nie mógł pogodzić się z nałożonymi na zespół karami finansowymi. Ostatecznie obaj wrócili jednak do Jarosławia.

- Po wyleczeniu kontuzji, moja dyspozycja była coraz lepsza. Zresztą wszyscy graliśmy lepiej - mówi Ecka, dla którego awans do ekstraklasy jest największym sukcesem w karierze. - Zaliczyłem wszystkie ligi od IV do I, ale ekstraklasy dotąd nie. Dlatego jestem niezmiernie szczęśliwy - kontynuuje rozgrywający jarosławskiej drużyny.

Finisz z 4 pozycji

Znicz rozkręcał się z meczu na mecz. To właśnie jarosławianie jako pierwsi poskromili rozpędzony Zastal. Niestety, później drużynę zaczęły trapić kontuzje. Do końca sezonu nie dotrwał Maciej Miller, a w najważniejszych meczach grać nie mogli Jakub Dryjański i Przewrocki. Do rywalizacji w play-off Znicz przystąpił z 4 miejsca i już na dzień dobry przyszło mu stoczyć walkę z jednym z najgroźniejszych rywali - Politechnika Poznańską. Po meczach w Jarosławiu było 1:1, ale nasz zespół potrafił raz wygrać w Poznaniu i u siebie poszedł za ciosem.

- Postawili nam wysoko poprzeczkę. Wprawdzie ze Stalą Stalowa Wola też musieliśmy grać 5 spotkań, ale chyba tylko dlatego, że rywalom na ich terenie sprzyjali sędziowie - mówi Celej. W serii ze wspomnianą Stalą (sensacyjnie wyeliminowała Zastal) decydujące starcie Znicz też stoczył na własnym parkiecie - przy blisko dwu i pół tysięcznej publiczności nie dał szans rywalom i mógł świętować sukces.

- Podczas tego piątego meczu niósł nas doping kibiców. Dziękujemy im za to, że byli z nami przez cały sezon również na wyjazdach - podkreślają Ecka i Michał Sikora, a Marek Miszczuk dodaje. - Ja cały czas wierzyłem w awans. Wprawdzie w trakcie sezonu było trochę problemów, ale udało się. Zarówno rywalizacja z Politechniką jak i ze Stalą do łatwych nie należała. Przede wszystkim dlatego, że graliśmy w siedmiu, ośmiu zawodników - tłumaczy center jarosławian.

Coś wielkiego

Znicz dokonał więc rzadkiej rzeczy, bo wrócić do elity po rocznej ostatnio nie udawało się nikomu. - To wielki sukces. Powoli do nas dochodzi, że zrobiliśmy coś wielkiego. Teraz czeka nas sporo pracy by utrzymać się w ekstraklasie - mówi Tomasz Fortuna, obrońca Znicza. W podobnym tonie wypowiada się też Artur Mikołajko. - Na razie jesteśmy w euforii. W play-off daliśmy z siebie naprawdę wszystko - kończy środkowy jarosławskiego teamu. Teraz przed koszykarzami chwila zasłużonego odpoczynku, natomiast wzmożony okres pracy dla klubowych działaczy. Liga startuje w październiku…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24