Zrób kurs - łatwiej znajdziesz pracę

Warszawskie urzędy pracy zwracają pieniądze, które Unia Europejska daje Polsce na szkolenia. W stolicy nie ma chętnych, aby zdobywać nowe kwalifikacje. Powiatowy Urząd Pracy w Rzeszowie nie odeśle Brukseli ani złotówki. W ubiegłym roku wyszkolił 1 tysiąc bezrobotnych; w tym roku będzie ich 1200.

Kto szuka pracy, może skończyć kursy: komputerowy, księgowości, obsługi kasy fiskalnej. Dużą popularnością cieszą się kursy dla kierowców, szczególnie kategorii "D" (autobusy), połączone z nauka języka angielskiego (na dwóch poziomach: podstawowym i zaawansowanym). Język angielski oraz obsługę komputera poznaje także osoba szkolona na sekretarkę.

Nowością jest kurs opiekunek osób chorych i niepełnosprawnych. W angielskich szpitalach i zakładach opieki społecznej spotkamy Polaków wszystkich zawodów i specjalności. Niekoniecznie są to dyplomowane pielęgniarki.

Jest popyt na wszystkie specjalności budowlane: od murarza po technika robót wykończeniowych (ważne jest zapoznanie chętnych z najnowocześniejszymi technologiami). Operator maszyn budowlanych, dźwigów i wózków widłowych oraz spawacz to zawody, które dają duże możliwości pracy w kraju i za granicą. Kursy tych specjalności należą do najbardziej obleganych.

- W tym roku przeszkolimy ok. 1200 osób. W zeszłym było ich 1 tysiąc. Na szkolenia wydamy 2,5 mln zł (w tym 1 mln zł z funduszy Unii Europejskiej) - poinformował Adam Panek, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Rzeszowie. Liczy na zdobycie w ciągu roku dodatkowych pieniędzy. Chętnych do szkoleń nie brakuje.

Najwięcej jest chętnych na kurs prowadzenia samodzielnej działalności gospodarczej. Na 20 miejsc zgłosiło się 80 chętnych. Po zakończeniu kursu i przedstawieniu biznes - planu absolwenci otrzymują pożyczkę w wysokości 12000 zł. Jeżeli firma działa efektywnie, po roku pożyczka ta jest umarzana.

Chętni na kursy to ludzie młodzi: absolwenci szkół zawodowych, średnich i absolwenci studiów (pedagogicznych, ekonomicznych, marketingu i zarządzania.

Oblegane są kursy dla kierowców (na 20 miejsc 40 chętnych), księgowych (chodzi o najnowsze systemy księgowości komputerowej; na 20 osób 50 chętnych). Bardziej skomplikowana jest sytuacja na kursie dla opiekunek. Zgłosiło się 40 zainteresowanych, lecz zrezygnowała połowa z nich:

- Nie wiedziałam, że zajęcia są codziennie. Myślałam, że 1 - 2 razy w tygodniu. Nie mam czasu - powiedziała jedna z bezrobotnych, odmawiając wyjaśnienia, jakim to pracochłonnym zajęciom się oddaje.

Problemem jest skompletowanie chętnych na kursach dla budowlanych (kilkadziesiąt miejsc), choć niemal w 100 procentach dają one pracę. Lepsze rezultaty przynoszą szkolenia na potrzeby konkretnych zakładów (dla 200 osób). Jeżeli pracodawca nie przyjmie przeszkolonego pracownika, musi PUP zwracać poniesione koszty. Zdarza się to rzadko.

Najbardziej pożądane specjalności to kierowcy i operatorzy sprzętu budowlanego. W konkretnych zakładach pracy szkolą się (średnio do 6 miesięcy) tak poszukiwani na rynku piekarze i rzeźnicy.

Dlaczego nie chcą pracować ani się szkolić - takie pytanie zadaliśmy bezrobotnym spotkanym w urzędzie pracy w Rzeszowie.

- Urząd nie kazał mi się przekwalifikować - 40-letni mężczyzna po szkole zawodowej.

- Przy rodzicach mi dobrze - mężczyzna ok. 30 lat, od 7 lat bezrobotny, wykształcenie średnie, samotny - mieszka z rodzicami.

- To się nie opłaca. Dostanę na rękę 700 zł na r. A kto się dziećmi zaopiekuje? A ile zapłacę za dojazdy do pracy? - kobieta spod Rzeszowa (26 lat), dwoje małych dzieci.

- Nie po to zdałem maturę, żeby robić przy łopacie. A pracy biurowej nie ma - mężczyzna 28 lat, od 5 lat bezrobotny.

Adam Panek, dyrektor PUP: - Nie możemy bezrobotnym niczego nakazać. My tylko stwarzamy im szansę, z której mogą skorzystać lub nie.