Zrzutka na karę dla pani naczelnik ze Stalowej Woli

Prokuratura Rejonowa w Stalowej Woli sprawdza, czy Halina Wołos, naczelnik wydziału edukacji w stalowowolskim magistracie, zmuszała swoich podwładnych do płacenia jej pieniędzy.

- Wykonujemy tzw. czynności sprawdzające, które podjęliśmy po otrzymaniu anonimowego listu. Potrwa to około tygodnia - mówi Bogdan Gunia, szef PR w Stalowej Woli.

Nie będę sprawdzał

Anonim dotarł także do naszej redakcji.
- (....) Brała od pracowników pieniądze. Po 100 zł od osoby. Nawet od stażystki - skarżył się jego autor na panią naczelnik.

Prezydent Stalowej Woli przyznaje, że do niego też dotarł list z zarzutami pod adresem Wołos. Nie wszczął żadnego postępowania kontrolnego, bo anonimy wyrzuca do kosza.

- Nie zajmuję się absurdami. Gdyby coś było na rzeczy, wiedziałbym o tym. Urząd to nieduża instytucja. Skoro jednak prokuratura uznała, że trzeba to sprawdzić, to niech robi, co do niej należy - mówi Andrzej Szlęzak.

Kara za brak identyfikatorów

Teresa Wołos nie zgodziła się na spotkanie z reporterem Nowin.

- Nie będę się w tej sprawie wypowiadać. Proszę zaczekać na ustalenie prokuratury - powiedziała przez telefon.
Nasi informatorzy ujawnili nam, że prezydent wymierzył niedawno naczelnik Helena Wołos (i kilku innym naczelnikom) kilkusetzłotową karę finansową. Powód? Nie egzekwowała u swoich podwładnych obowiązku noszenia identyfikatorów w pracy. Prezydent Szlęzak potwierdza - były kary za brak identyfikatorów.

- Pani naczelnik, zamiast zapłacić z własnej kieszeni, zarządziła wśród swoich podwładnych zrzutkę na karę. Komuś się to nie spodobało i zawiadomił prokuraturę - mówi nasz informator.

- Czy zaprzeczy pani informacjom, że kazała pani płacić swoim podwładnym - zapytaliśmy Halinę Wołos. - Nie będę polemizować z anonimem - usłyszeliśmy w odpowiedzi.