Cudów nie ma! Beniaminek znad Wisłoka odniósł tylko 2 zwycięstwa - oba na swoim torze. "Żurawie" wygrały na inaugurację z Betardem Spartą Wrocław i w derbach z Unią Tarnów. Przegrały pięć spotkań. Mają 4 duże punkty i zajmują siódme miejsce; o 2 oczka wyprzedzają ostatnią Stal Gorzów, z którą przegrały 35:55.
- Niestety, przebieg rywalizacji potwierdził moje przewidywania, że będzie bardzo ciężko, bo liga jest mocna i wyrównana, a nasza drużyna będzie walczyć o utrzymanie - twierdzi trener Janusz Ślączka. - Walka będzie do samego końca. Niewykluczone, że o utrzymaniu może zadecydować jeden mecz, jeden punkt, a nawet jeden bieg.
Co w takim razie niedomaga w rzeszowskim organizmie, że jest on mniej wydolny od innych? - Myślałem, że niektórzy zawodnicy będą jechać lepiej, a nie jadą. Wiadomo, że w naszym przypadku, jeżeli słabiej jedzie któryś z seniorów, to mamy bardzo trudną sytuację, bardzo ciężko o wygraną. Nasi liderzy spisują się bardzo dobrze. Dobrze grają swoje role. Spodziewałem się trochę więcej po Peterze Ljungu, Kennim Larsenie i Arturze Czai. Z powodu kontuzji wypadł Mirek Jabłoński. Nie układa nam się na razie. Musimy pracować, by dojechać do końca ligi i utrzymać się.
Zgodnie z przewidywaniami, newralgiczną formacją w PGE Stali jest druga linia. - Tak, co z tego, że robiliśmy po 40 punktów czy czterdzieści parę, jak przegrywaliśmy. Brakowało nam kropki nad "i", i tych dużych punktów nie ma... - rozkłada ręce pan Janusz.
Coach rzeszowskiej drużyny uważa, że najlepsze mecze PGE Stal "odjechała" z Wrocławiem i Tarnowem. Derby trzymały w napięciu do samego końca i zakończyły się sukcesem. To najważniejsze. A najgorsze spotkanie? To ostatnie z Gorzowem? - Wiadomo, Stal jest mistrzem Polski, to bardzo mocna drużyna, która miała początek rozgrywek bardzo słaby, ale teraz stać ją na wygrywanie na wyjeździe. Z nami gorzowianie pojechali bardzo dobry mecz i trudno było z nimi wygrać - uważa Ślączka.
Kibicom i mnie najbardziej żal przegranego pojedynku w Grudziądzu. - Mnie też, ale za ładną jazdę nikt nie dostaje punktów, to nie jest jazda figurowa na lodzie. Trzeba wygrywać, tylko wtedy są punkty - podkreśla nasz rozmówca. - Szkoda mi straconych punktów z Lesznem, ale akurat w tym dniu ten zespół był bardzo mocny i trudno było z nim wygrać.
- Z każdym kolejnym meczem człowiek wie więcej, ale wiele się jeszcze może zmienić. Podsumowanie zrobimy dopiero na koniec sezonu - dodaje.
Runda rewanżowa będzie tak samo trudna jak I, a może nawet jeszcze trudniejsza. Nasz zespół rozpocznie ją w niedzielę (godz. 19.30) meczem wyjazdowym w Lesznie z liderującą Unią. - Musimy jechać do trochę porozbijanego lidera i też walczyć - zaznacza szkoleniowiec. - Ponieważ w tym tym tygodniu, po rehabilitacji, wznawia treningi Jabłoński, jest możliwe, że wystąpi w niedzielnym spotkaniu.
- Musimy nadal ciężko pracować - powtarza słowa trenera Greg Hancock, kapitan i lider rzeszowskiego zespołu. - Nasz zespół ma niewykorzystany jeszcze potencjał. To pozytywna sprawa.
Oprócz Hancocka i "Pająka" nie zawodzą kibice, którzy licznie przychodzą na mecze. Na Tarnowie było ich ponad12 000. - Wielki ukłon w stronę naszych kibiców, którzy byli także z nami w Gorzowie, a to najdłuższy wyjazd. Wspierajcie nas nadal! Czujemy to wsparcie i dziękujemy za nie - kończy Ślączka.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Dawno nikt nie wywołał takiego poruszenia jak Cielecka. To zasługa młodszego partnera
- Tak córka Marty Kaczyńskiej radzi sobie w Korei. Niesamowite, jak się zmieniła [FOTO]
- Prześledziliśmy przemianę włosów Majdana. Było ściernisko, a dziś jest San Francisco
- Peretti po raz pierwszy na mieście od śmierci syna. Poszła do knajpy gwiazd [FOTO]