Żywioł szalał

Połamane drzewa tarasowały w piątek i sobotę głównie drogi gminne w powiecie dębickim. Z kilkudziesięciu domów i budynków gospodarczych wiatr zerwał elementy dachu. Najgorzej było w Głobikówce, Kleciach, Paszczynie i Skurowej, jednak mieszkańcy nie musieli opuszczać domów. Tynk odpadający od ściany jednego z bloków przy ul. Fredry w Dębicy zranił mężczyznę, który trafił do szpitala. Złamaniu uległo sześć słupów elektrycznych, zerwanych zostało 67 linii energetycznych, co w wielu domach spowodowało brak prądu. Większość szkód już naprawiono.
Na ul. Kusocińskiego w Mielcu wiatr wyrwał z korzeniami olbrzymią topolę. Drzewo przewróciło się na parking i zniszczyło dwa samochody.
Wichura uszkodziła linie energetyczne w Stuposianach, Bereżkach, Pszczelinach i Ustrzykach Górnych w Bieszczadach. Mieszkańcy nie mieli prądu i światła przez 27 godzin. W piątek po południu na ul. 1 Maja w Ustrzykach Dolnych złamane przez wiatr drzewo spadło na zaparkowany na poboczu samochód. W środku nikogo nie było, jednak zniszczenia auta są poważne. Z dachu Zespołu Szkół Zawodowych wicher zerwał arkusz blachy, a z budynku w centrum miasta rynnę.
Strażacy z powiatu krośnieńskiego w kilkunastu miejscach udzielali pomocy przy zerwanych dachach z budynków gospodarczych, mieszkalnych i garaży. W Krościenku Wyżnym garaż został przeniesiony przez wiatr na odległość ok. 150 metrów. Wiatr uszkodził 5 linii średniego napięcia. Najwięcej pracy było w gminie Jedlicze i Wojaszówka.
W Jaśle i powiecie jasielskim, w miejscowościach: Skołyszyn, Kołaczyce, Dobrucowa, Trzcinica, Ujazd, Święcany, Osobnica, wichura pozrywała poszycia dachowe. W Osobnicy najbardziej ucierpiała Szkoła Podstawowa nr 2. Wiatr uszkodził 200 m kw. dachu. Przez całą sobotę trwały prace przy zabezpieczaniu pomieszczeń szkoły przed zalaniem. W samym mieście wichura uszkodziła dach na budynku przy ul. 17 Stycznia. Połamanych zostało kilkanaście drzew, kilka spadły na zaparkowane samochody, niektóre ulice zatarasowane były przez spadające konary. Wiatr przewrócił też blaszany garaż przy ul. Szajnochy.
Piątkowa wichura zerwała dach ze szkoły nr 1 w Rudniku nad Sanem. To cud, że nikomu nic się nie stało. Właśnie miała rozpocząć się wywiadówka.
- Trwało to zaledwie trzy minuty - relacjonuje Zyta Kwiecień, dyrektor "jedynki". - Usłyszałam potężny huk, sprzątaczki piszczały, robotnicy remontujący II piętro zbiegali w popłochu krzycząc, że szkoła się wali.
Sporo szczęścia mieli sąsiedzi z naprzeciwka. - Widziałam wszystko przez okno - mówi pani Ania. - Dach podnosił się i opadał, aż w końcu pofrunął w stronę mojego domu. Zatrzymał się na drzewie rosnącym przed szkołą.
Na miejscu katastrofy natychmiast pojawili się strażacy, którzy usunęli elementy konstrukcji mogące stanowić zagrożenie przy kolejnych podmuchach wichury. Jeżeli nic nie będzie zagrażać zdrowiu i życiu dzieci, zajęcia będą odbywać się normalnie.
W Jastkowicach w pow. stalowowolskim huragan zerwał w piątek po południu dachy z trzech budynków, naruszył konstrukcję czwartego i wyrwał kilkadziesiąt drzew. To cud, że nikt nie zginął. Mieszkanka jednego ze zniszczonych domów w ostatniej chwili zdążyła zamknąć za sobą drzwi. Wracała do domu z dzieckiem. Gdy znalazła się po drugiej stronie drzwi, na jej dom runął ciężki dach.
Poszkodowani znaleźli schronienie u rodzin. Wszystkie zniszczone budynki są nowe. Jeden musi być rozebrany. Żaden nie był ubezpieczony.