4 650 zł za 1 metr kw. mieszkania w Rzeszowie

Spadki w stosunku do października br. jednak kosmetyczne.

W Rzeszowie wciągu miesiąca ceny 1 m kw. spadły z 4 774 zł do 4 650 zł (o 2,6 proc.). Jednak zdaniem rzeszowskich pośredników obrotu nieruchomościami ceny były nawet nieco niższe niż podano w raporcie. Mogło to być po prostu "skonsumowanie" cen ustalonych wcześniej.

Tylko w Opolu i Krakowie ceny były nieco wyższe odpowiednio - 6 proc i - 3,7 proc. Z analizy serwisu Oferty.net wynika, że ceny w 12 z 16 badanych miast były niższe o 0,6 do 6 proc. W kwotach różnice te wyniosły od 33 zł na 1 m kw. w Olsztynie do 257 zł w Opolu. Chodzi oczywiście o porównanie cen listopada do października br.

Wzrostów mniej

Nieco wyższe od październikowych były średnie ceny ofertowe w Białymstoku, Katowicach, Łodzi i Sopocie. Wzrosty: wyniosły 2 - 3 proc., co podrażało 1 m kw. mieszkania od 80 zł Katowicach do 246 zł w Sopocie.

Zdaniem autorów raportu, mimo spadku popytu spowodowanego wprowadzeniem przez banki nowych, trudnych do spełnienia warunków udzielania kredytów hipotecznych, na rynku wtórnym nie zauważono lawinowego spadku cen.

W ciągu roku spadki większe

Jeśli jednak porównać ceny mieszkań na przestrzeni roku, to spadki cen mieszkań, w niektórych miastach były znaczące. Np. w Warszawie ceny mieszkań w listopadzie br. były niższe o ponad 15 proc. niż rok temu i średnia cena 1 m kw. mieszkania spadła w Warszawie już poniżej 8 tys. zł - wynika z zestawienia sporządzonego na podstawie transakcji dokonanych w listopadzie przez klientów Open Finance.

Zachęty dla kupujacych

Zdaniem Jaromira Rajzera z Biura Nieruchomości Certus w Rzeszowie ceny w miejscowościach wokół stolicy spadały nawet do 5 tys. zł. Również w innych miastach obserwowaliśmy dalsze osuwanie się cen, co jest kontynuacją spadków widocznych we wcześniejszych miesiącach.

W Rzeszowie ceny nie spadały, ale nabywcy otrzymywali z reguły coś więcej.

- W stosunku do poprzedniego roku na rynku pierwotnym nie obniżano raczej cen, ale wzbogacano oferty. Deweloperzy stosowali niekiedy kosztowne zachęty w postaci wykończenia mieszkania i różnych dodatków. Mógł to być nieduży samochód albo duży telewizor plazmowy - wyjaśnia Jaromir Rajzer, szef Biura Obrotu Nieruchomościami "Certus" w Rzeszowie.

Jednak rzeszowskich deweloperów niepokoi kolejne zjawisko. Otóż zgodnie z przewidywaniami ograniczenia w dostępie do kredytów wywołały także inny efekt niż sam spadek cen. Zmniejsza się liczba zawieranych transakcji.

Efekt jest taki, że budujący wstrzymują się z rozpoczynaniem nowych inwestycji mieszkaniowych.

Pojawia się pytanie: jak będą się zachowywać właściciele mieszkań, czy będą się wstrzymywać ze sprzedażą w oczekiwaniu na poprawę koniunktury czy w konfrontacji z taniejącymi ofertami z rynku pierwotnego radykalnie ograniczą swoje oczekiwania finansowe?

Odpowiedź na nie prawdopodobnie poznamy w pierwszych miesiącach przyszłego roku.

Pieniążki, kto ma

Z ograniczenia popytu na rynku mieszkaniowym mogą się cieszyć tylko osoby, które dysponują większa gotówką i teraz decydują się na zakup własnego mieszkania. Obecnie mają one do wyboru nieporównanie więcej ofert niż np. rok temu.

Zdaniem Marcina Drogomireckiego z Oferty.net taka sytuacja sprzyja przebieraniu w propozycjach, dogłębnemu ich analizowaniu ale przede wszystkim ułatwia znalezienie mieszkania zbliżonego do ideału.

Może to być nie tylko konkretna, wymarzona lokalizacja czy inne, preferowane przez kupującego cechy, ale także wiek budynku, standard wykończenia, układ pomieszczeń, garaż, balkon, etc. Dla osób z większym zasobem gotówki brak presji czasu pozwala na podejmowanie racjonalnych, przemyślanych decyzji.