Nieszczęście Igloopolu zaczęło się tuż po rozpoczęciu gry. Pierwszy faul w meczu pozbawił możliwości dalszej gry kapitana gości Kamila Machnika, który z pomocą kolegów opuścił murawę z podejrzeniem zerwania więzadeł krzyżowych.
Kontuzja kapitana nie osłabiła jednak animuszu gości, którzy w pierwszych minutach mieli dwie znakomite okazje; głową niecelnie strzelał Łukasz Stefanik a chwilę później główkę Damiana Sochy Paweł Pawlus instynktownie odbił przed siebie, a przy próbie dobitki Dayron Gongora Valdes był na spalonym.
Przyjezdni lepiej operowali piłką na ciężkiej murawie, a Korona czekała na swoje szanse. Tak naprawdę pierwszą z kontr finalizował Adrian Buszta mocnym strzałem, który ręką zablokował Piotr Syguła. Karny i druga żółta kartka dla skrzydłowego „Morsów”, bo kilkanaście minut wcześniej dostał pierwsze ostrzeżenie przy próbie wymuszenia rzutu karnego.
Na murawie nie było etatowego wykonawcy karnych w Koronie Tomasza Walata (pauzował za kartki), więc ciężar wykonania „11” wziął na siebie Karwacki. Sygnalizowany strzał Łukasz Psioda odbił do boku i za chwilę utonął w ramionach kolegów. Arbiter liniowy Łukasz Łamasz zasygnalizował jednak głównemu, że piłka wpadła do bramki, ale przeleciała przez dziurę w siatce. Po gwizdku w ramionach kolegów utonął więc Karwacki, a goście długo dyskutowali z arbitrem.
Nerwowa atmosfera udzieliła się wszystkim, bo pan Kublas – mówiąc delikatnie – nie panował nad boiskowymi wydarzeniami. Oszczędnie szafował kartkami, upiekło się m.in. Kamilowi Rokicie, który po ataku wyprostowaną nogą na Mateusza Padiaska powinien wylecieć z boiska. Spokojny zazwyczaj Damian Socha omal się nie wściekł po jednej ze złych decyzji i głośno nakrzyczał na arbitra. Dębiczanie nie mają szczęścia to jarosławskiego rozjemcy, już przed meczem przypominali, że kilka tygodni temu w Krośnie podyktował przeciwko nim trzy karne, co najmniej jeden kontrowersyjny.
Nerwowo było też po zmianie stron, bo choć goście grali w osłabieniu, to ruchliwością nadrabiali brak jednego gracza i dążyli do zdobycia wyrównującej bramki. Blisko szczęścia byli Mateusz Stańczyk i Kamil Rokita.
Korona powinna wcześniej „zamknąć” mecz. W 57. minucie Karwacki znakomicie wyszedł na czystą pozycję, ale po minięciu Psiody z ostrego kąta trafił w boczną siatkę. Jeszcze bliżej celu był Eryk Sarzyński. Także minął już bramkarza, ale tylko ostemplował słupek z niemal końcowej linii.
Watkem Korona Bendiks Rzeszów – Igloopol Dębica 1:0 (1:0)
Bramka: 1:0 Karwacki 38-karny.
Korona: Pawlus 8 – Gołda 6, Marcinek ż 6, Siwyj 6, Padiasek 6 – Bigus 7 (55 Bieniasz 5), Bober 6, Skiba 7, Przybyło 6 – Buszta 6 (67 Sarzyński ż), Karwacki 7 (90+3 Zieliński). Trener Grzegorz Opaliński.
Igloopol: Psioda 7 – Ligęzka 6, Socha ż 6, Wanat 6, Smagacz 5 (57 Stańczyk 6) – Syguła żżcz [35] 2, Machnik (5 Mrozowski 6), T. Nalepka 6 (89 Kopala), K. Rokita ż 6 (85 Cyran), Ł. Stefanik 6 – Valdes 4 (46 D. Rokita ż 5).
Sędziował Kublas 3 (Jarosław). Widzów 200.
Po meczu powiedzieli:
Łukasz Psioda, bramkarz Igloopolu:
Jest duży niedosyt, bo choć graliśmy w osłabieniu to nie było widać różnicy na boisku i mogliśmy przerwać passę Korony. Szkoda, że nie udało się chociaż zremisować, bo oddalilibyśmy się od strefy spadkowej. Na dodatek był bardzo słaby sędzia, możemy dużo narzekać na jego pracę, choć karny był raczej był ewidentny. Byłem blisko by go obronić, ale nie udało się. Teraz mamy mecz ze Stalą Gorzyce i musimy wygrać.
Paweł Pawlus, bramkarz Korony:
Spodziewaliśmy się ciężkiego meczu i taki był. Wydawało się, że po karnym i czerwonej kartce będzie łatwiej, ale wcale tak nie było. Było dużo stałych fragmentów rywali, ale pomagaliśmy sobie w defensywie i się udało.Najważniejsze, że wytrwaliśmy na zero z tyłu i trzymamy to dalej. Postaramy się jeszcze bardziej wyśrubować nasz rekord.
Bartosz Zołotar, trener Igloopolu:
Mam ogromny niedosyt bo graliśmy całkiem niezły mecz, szczególnie w pierwszej połowie. Mieliśmy sporo stałych fragmentów, nie zawsze dobrze wykonywanych, ale Korona słynie z tego że potrafi wyprowadzić jedna zabójczą kontrę i tak się stało. Spóźnił się nam boczny obrońca i był ten niefortunny karny i jeszcze graliśmy w osłabieniu. Paradoks jest taki, że gramy niezłe mecze a punktów niestety nie przybywa.
Grzegorz Opaliński, trener Korony:
Brakowało nam dwóch etatowych napastników, ale daliśmy radę na tym ciężkim boisku. Igloopol nas zdominował stałymi fragmentami gry, ale wspólnymi siłami udało się zachować czyste konto. Gramy o utrzymanie, dla nas styl nie jest najważniejszy, tylko wyniki. Takie mecze kształtują charakter, a przyjemna seria pomaga w realizacji celu. Przed nami same mecze z czołówką tabeli.
ZOBACZ TEŻ: Podwyżki dla sędziów piłkarskich na Podkarpaciu. Zobacz kwoty
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Hakiel złożył ukochanej arabską przysięgę miłości! Poznali się 6 miesięcy temu...
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"