4 liga podkarpacka. Bramka z rzutu karnego rozstrzygnęła hitowe starcie rundy wiosennej

Lepiej spotkanie rozpoczęli gospodarze, którzy już w 6 minucie mieli pierwszą dogodną sytuację. Vadym Yavorskyi wpadł w pole karne, minął Mateusza Krawczyka, ale wyrzucił się z piłką do boku i nie dał rady jej umieścić w siatce, uderzając obok słupka. Ten sam zawodnik po pół godzinie gry stanął przed kolejną szansą na pokonanie golkipera gości, ale jego strzał głową minimalnie chybił celu. Kilka minut później z dystansu w okienko uderzył Denis Demianenko, jednak Krawczyk popisał się fenomenalną interwencją, wybijając piłkę na rzut rożny.

Karpaty w pierwszej połowie zagrozili bramce Yevhena Shkarbana najpierw w 12 minucie, gdy po rzucie rożnym piłka spadła pod nogi Edvarda Kobaka, którego mocny strzał jeszcze po rykoszecie ostemplował słupek. Kolejna groźna akcja krośnian miała miejsce 15 minut później, gdy do przecinającego pole karne dośrodkowania, nie zdążyli dostawić nogi Szymon Dziadosz na piątym metrze i Kobak na długim słupku.

Najwięcej emocji przyniósł doliczony czas pierwszej połowy. Najpierw piłkarze Karpat domagali się rzutu karnego za zagranie ręką przez Ivana Hurę, jednak arbiter spotkania pozostał niewzruszony i pokazał na rozpoczęcie gry od rzutu rożnego. Po jego rozegraniu faulowany przez Shkarbana był Grzegorz Gawle i tym razem sędzia Mariusz Myszka nie miał żadnych wątpliwości wskazując na "wapno". Do futbolówki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Kamil Radulj i pewnym strzałem dał prowadzenie Karpatom. Zaraz po tym golu rozbrzmiał gwizdek zapraszający piłkarzy obu drużyn na przerwę.

W drugiej części stroną dominującą byli gospodarze, szukający wyrównującego trafienia, ale znakomicie między słupkami spisywał się Krawczyk, który doskonale zna boisko w Nowotańcu, gdzie spędził cztery sezony przed transferem do Karpat. Już w drugiej minucie po wznowieniu gry musiał wykazać się dużym refleksem przenosząc piłkę ponad poprzeczkę, a niesygnalizowanym uderzeniem popisał się Vladyslav Roslyakow. Najlepszą okazję zmarnował Yavorskyi w 60 minucie, gdy mając przed sobą tylko bramkarza strzelił "panu Bogu w okno". W kolejnych minutach napór Cosmosu nie malał. Próbował Jesus Gomez chwilę po wejściu na boisko, ale bramkarz Karpat nadal zachowywał czyste konto.

Pod koniec spotkania emocje udzieliły się także osobom przebywającym na ławce rezerwowych gości i sędzia Myszka musiał ukarać drugim żółtym kartonikiem trenera bramkarzy Piotra Hajduka. Krośnianie bardzo mądrze bronili się w drugiej połowie i skutecznie odpierali ataki gospodarzy. To wystarczyło aby dowieźć jednobramkową zaliczkę z pierwszej połowy.

Bramka: 0:1 Radulj 45+3 - karny.

Cosmos: Shkarban - Zastavnyi, Petryk ż, Mykytsey ż, Piotrowski (46 Kalemba) - Roslyakov (75 Bohomaz ż), Demianenko ż (54 Khomchenko), Geci ż (66 Pieszczoch), Pena - Yavorskyi ż (72 Laskowski), Hura (54 Gomez).

Karpaty: Krawczyk - Gul, Duda, Baran - Stasik, Jędryas (57 Kloc), Radulj (87 Fundakowski), Król ż, Gawle (90 Wajs) - Kobak (71 Stasz), Dziadosz.

Sędziował Myszka (Stalowa Wola). Widzów 700.