Aleksandra Szczygłowska: Jestem szczęśliwa, że dostanę swoją szansę w kadrze

Nie układa wam się w finale Tauron Ligi. Mecz w Rzeszowie zaczęłyście dobrze, ale potem... Co się potem z wami stało?
Początek był bardzo dobry w naszym wykonaniu, ale nie wiem, co się wydarzyło potem. Dziewczyny z Chemika w pewnym momencie spotkania zaczęły grać bardzo dobrze i ciężko nam było zatrzymać ich przyjmujące. Dodatkowo zagrywką grały bardzo dobrze, a w ataku z kolei bardzo mądrze. Nie tylko siłowo, ale też z głową, dlatego trudno było te piłki podbić, praktycznie piłki niemożliwe. Nie wiem, co mogę teraz powiedzieć.

Trener Stefano Lavarini powołał panią do kadry na Ligę Narodów. Pewnie mocno się pani ucieszyła?
Tak. To było dla mnie duże zaskoczenie, ale po to się pracuje. Tak naprawdę, to nawet o tym przed sezonem nie myślałam, bo chciałam skupić się na tym, żeby grać w Developresie, a sprawy potoczyły się tak, jak się potoczyły. Jestem szczęśliwa, że dostanę swoją szansę w kadrze. Chcę popracować z dziewczynami, które są najlepsze w Polsce i mam nadzieję, że pokażę się z dobrej strony i razem z drużyną osiągniemy bardzo dobry wynik.

Przed panią też nowe wyzwanie…
Staram się skupić na sezonie, a co będzie później, to zobaczymy. Nie chcę na siebie nakładać zbyt dużej presji. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość.

Rozmawiała pani z trenerem kadry?
Trener dzwonił do zawodniczek i do mnie też. Wiem, jak on widzi ten zespół. A jak wyjdzie? To zobaczymy. Dużo nas jest. Zobaczymy, jak potem będzie ta kadra wyglądać, może zostać nieco okrojona, ale myślę, że każda z nas będzie chciała pojechać i walczyć o miejsce w składzie na dalszą część sezonu.

Taka rywalizacja, jak w finale Tauron Ligi z Marią Stenzel ma znaczenie?
Myślę, że nie jest kwestią, żeby rywalizować bezpośrednio z Marysią, bo ona już długo gra w naszej lidze i kadrze, jest doświadczoną libero i numerem 1. Pojedziemy tam wszystkie, żeby się od siebie uczyć, ale też pojedziemy, bo mamy cel.