Asseco Resovia wygrywa z Lotosem 3:1

Dwa pierwsze sety bez historii dla Asseco Resovii. Trzeci dla Lotosu, który po 10-minutowej przerwie wyszedł z szatni odmieniony. Czwarta odsłona znów dla rzeszowskiej drużyny i zasłużony sukces.

Resovio, tylko zwycięstwo - skandowali fani rzeszowskiego klubu przed inauguracyjnym gwizdkiem na Podpromiu. Pierwszy punkt zdobył atakiem Francuz Thibault Rossard. Kolejne akcje należały do gdańszczan. Po asowej zagrywce Damiana Schulza Lotos przeważał 4:2. Po dwóch blokach Bartosza Lemańskiego i Piotra Nowakowskiego 7:5 prowadziła Resovia. Po ataku z lewej flanki Rossarda notowano 10:7 dla podopiecznych trenera Andrzeja Kowala. Resoviacy z każdą akcją coraz bardziej się napędzali. Goście początkowo starali się ich ścigać po sporadycznych swoich akcjach i niedokładnościach miejscowych. Po asie Johna Perrin i autowym ataku Schulza na tablicy widniał wynik 16:12.

Andrea Anastasi zaprosił swój zespół na rozmowę, bo wyraźnie schodziło z niego powietrze. A Resovia robiła swoje; na zagrywce, w ataku i bloku. Marko Ivović blokiem podwyższył na 17:12. Imponujący skutecznością Rossard zaatakował na 18:13, a po chwili na 20:14. Ivović atakiem po bloku podwyższył na 21:14. Gdańszczanie znaleźli się w dużym impasie. Słabo przyjmowali i chimerycznie atakowali. Raz po raz dodawali punkty na konto resoviaków; ostatni zagrywką w siatkę Paszycki.

Drugą odsłonę od bloku na Mateuszu Mice rozpoczął Fabian Drzyzga. Resoviacy od początku wskoczyli na wyższy bieg. Grali szybko, pomysłowo, skutecznie na siatce i na zagrywce, którą robili rywalom wiele szkody. Po dwóch asach Ivovicia na tablicy widniał wynik 12:7. Perrin palnął na skrzydle w swoim stylu; na blok nadział się Mika, Nowakowski zaskoczył zagrywką Bartosza Pietruczuka i Resovia prowadziła 16:8. Anastasi kręcił z niezadowolenia głową. Tymczasem rzeszowska ofensywa trwała w najlepsze. Ivović zaatakował z drugiej linii na 17:9, a za moment na 19:11 Lemański popisał się asem (20:11). Koniec partii był bardzo blisko, bo Resovia dzieliła i rządziła. Lotos nie miał armat, na dodatek podarował resoviaków brakujące oczko. Zanosiło się na demolkę gości.

Po ataku z przechodzącej piłki Dmytro Paszyckiego Lotos objął prowadzenie w trzecim secie 4:1. Resovia w mig zniwelowała straty. Gdańszczanie po przerwie wyszli jednak na boisko odmienieni. Mocno zdeterminowani, zdecydowanie poprawili jakość gry w każdym elemencie. Po asie Szymona Romacia prowadzili 10:6. i całkowicie przejęli inicjatywę (16:9). Szkoleniowiec Resovii wprowadził na boisko nowych zawodników, ale nie zatrzymali oni Lotosu.

Czwarty set początkowo także nie układał się po myśli miejscowych. Lotos prowadził dwoma punktami. Na 8:8 wyrównał Perrin. Jochen Schoeps zaatakował na 11:9; na 12:9 podwyższył blokiem Marcin Możdżonek. Ten sam zawodnik zatrzymał na środku Paszyckiego i resoviacy przeważali 13:10. Schoeps znów popisał się skutecznym zbiciem po prostej, Perrin zagrywał jak snajper, strzelił asa i rzeszowski zespół miał zapas sześciu punktów (16:10), a ponieważ wrócił na właściwe tory, zwycięstwo było kwestią czasu.

Asseco Resovia - Lotos Trefl Gdańsk 3:1 (25:18, 25:17, 17:25, 25:17)

Resovia: Drzyzga 1, Rossard 9, Nowakowski 5, Lemański 6, Perrin 13, Ivović 13, Wojtaszek (libero) oraz Możdżonek 4, Dryja 1, Tichacek 1, Schopes 5, Winters 1, Depowski. Trener Andrzej Kowal.

Lotos: Masny 3, Pietruczuk 6, Schulz 2, Paszycki 10, Grzyb 4, Mika 15, Gacek (libero) oraz Romać 10, Stępień, Jakubiszak. Trener Andrea Anastasi.

Sędziowali: Maciej Twardowski (Radom) i Szymon Pindral (Kielce). Widzów: 4500. MVP: John Gordon Perrin.