Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bieszczady. Dla turystów wykopaliśmy nawet wampira

Andrzej Plęs
To Bieszczady przyciągają na Podkarpacie miliony turystów.
To Bieszczady przyciągają na Podkarpacie miliony turystów. Wojciech Zatwarnicki
Podczas rozbiórki starych budynków natknięto się na kilkadziesiąt stanowisk grobowych, wśród których było jedno szczególne - niekompletny szkielet ludzki. Taki sposób grzebania zmarłego nazywa się antywampirycznym,

Podkarpacka część Karpat i szwajcarskie Alpy mają z sobą wiele wspólnego - zauważył Lucas Beglinger, ambasador Szwajcarii w Polsce. Przede wszystkim przyjaznych mieszkańców i niepowtarzalność przyrody. I chciałby, by Podkarpacie skorzystało z tych doświadczeń, jakie wypromowały szwajcarskie Alpy. A Szwajcaria, w ramach Funduszu Szwajcarskiego, już wspiera południowo-wschodnią Polskę.

- Podkarpacie jest punktem ogniskowym współpracy Polski i Szwajcarii - podkreślał.
Ale też chciałby, by ta część Polski uniknęła błędów, jakie poczynił alpejski kraj.

- Bo środowisko i dziedzictwo kulturowe niekoniecznie korzystają na rozwoju gospodarczym - przestrzegał ambasador. - W Szwajcarii nie uniknęliśmy błędów i nie chciałbym, by Podkarpacie je powieliło.

Jego Ekscelencja Lucas Beglinger miał na myśli przede wszystkim Bieszczady i ich wciąż niewykorzystany i ogromny potencjał dla ruchu turystycznego. Ten potencjał ukazał w swoim filmie dokumentalnym Grzegorz Gajewski. Ruszył nawet na Słowację i w sąsiedzką Ukrainę, by pokazać, że baśniowość tej części Karpat nie jest ograniczona administracyjnie.

Dwa oblicza Podkarpacia pokazał w swojej książce Jerzy Sadecki.

- To nie tylko polski Teksas lub polska Alaska, jak to zwykle jest kojarzone - zauważa. - To nie tylko zielone południa, ale też przemysłowa północ.

Pierwsza część książki "Przestrzeń otwarta - otwarci ludzie" Sadeckiego, byłego redaktora naczelnego "Gazety Krakowskiej", obecnie niezależnego publicysty, poświęcona jest właśnie przemysłowej Stalowej Woli, Mielcowi, Tarnobrzegowi, z rzutem oka na Dolinę Lotniczą i Rzeszów, który - zauważa autor - zmienił się niezwykle na przestrzeni ostatnich 20 lat. W części drugiej Sadecki przedstawia "jakość życia" - spokój południa, oazę Natury, kulturowy tygiel.

- I diabli mnie biorą, kiedy politycy mówią, że ze względu na wyniki wyborów Podkarpacie to Górna Wolta albo skansen - irytował się Sadecki, przecież nie mieszkaniec Podkarpacia, a Krakowa. - To piękna, dynamiczna, czysta i otwarta kraina, z otwartymi, życzliwymi ludźmi.

Bieszczadzki wampir

Absolutnym obiektywizmem w swoim filmie "Gdzie niedźwiedzie piwo ważą" nie może pochwalić się Grzegorz Gajewski, ale też wcale nie uznaje tego za wadę. Pochodzący z Sanoka Krakus nie ukrywał, że Bieszczady darzy szczególnym sentymentem. Konno, pieszo i szlakami wodnymi przemierzył polsko-słowacko-ukraińskie pogranicze Karpat. Film ukazuje takie miejsca, w które turyści rzadko docierają i takie dzieje tych miejsc, o których przewodniki nie wspominają.

A skoro rumuńskie Karpaty rozsławił Vlad Dracula, to Gajewski w filmie przywołał wampira z Sanoka. Z
końcem lat 80., podczas rozbiórki starych budynków w okolicach cerkwi p.w. Świętej Trójcy, natknięto się na kilkadziesiąt stanowisk grobowych, wśród których było jedno szczególne - niekompletny szkielet ludzki, pozbawiony prawej dłoni, z czaszką złożoną między nogami. Taki sposób grzebania zmarłego nazywa się antywampirycznym, uniemożliwiającym powstanie zmarłemu z grobu i powrót do społeczeństwa. Bieszczady mają zatem swojego Draculę, trzeba mu tylko płci (bo badania nie dały jednoznacznej odpowiedzi, czy było to zmarły czy zmarła), trzeba mu imienia i nade wszystko legendy, czyli promocji.

Marka warta miliony

Książka Jerzego Sadeckiego i film Grzegorza Gajewskiego powstały finansowym i organizacyjnym staraniem Fundacji Karpackiej - Polska. Zofia Kordela-Borczyk, prezes Fundacji, publicznie wyraziła marzenie, by podkarpacka część Karpat zyskała w przyszłości taki status, na jaki szwajcarskie Alpy pracowały lata.

- Z marki Alp kraje europejskie czerpią miliony - przypominała. - My chcielibyśmy budować naszą markę, korzystając ze szwajcarskich doświadczeń.

Czym wywołała dyskusję - jaką markę budować? Jarosław Reczek, dyrektor departamentu ds. Promocji i Turystyki Podkarpackiego Urzędu Marszałkowskiego, zapewniał, że urząd marszałkowski od lat powoli, ale świadomie tę markę buduje. Tak, by Podkarpacie nie kojarzyło się z przedmurzem Azji, wyłącznie pustymi i rozległymi przestrzeniami Połonin i tylko z Zalewem Solińskim.

- Mamy wspaniałą kuchnię, ponad sto zarejestrowanych produktów tradycyjnych, wyjątkową mozaikę etniczną i kulturową, ale nie możemy zapomnieć o naszym potencjale gospodarczym - przestrzegał. - Na opublikowanej przed kilku laty przez Unię Europejską mapie, Podkarpacie zostało zaliczone do biegunów innowacyjności - piętnastu w skali całej Unii, a dwóch wśród nowych krajów członkowskich. Tu jest Dolina Lotnicza i ponad 90 procent polskiego przemysłu lotniczego, największa polska firma informatyczna, mamy trzy światowe koncerny farmaceutyczne.

I dodał, że powtarzane badania świadomości Polaków na temat Podkarpacia, powoli, ale jednak się zmieniają.

Dyskusja o obliczach (obliczu?) Podkarpacia możliwa była dzięki zorganizowanej przez Fundację Karpacką
- Polska sesji "Oblicza Podkarpacia", podczas której promowano książkę Jerzego Sadeckiego, film Grzegorza Gajewskiego, a ambasador Szwajcarii w Polsce próbował wpajać zebranym, że Podkarpacie nie ma powodu do kompleksów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24