Bieszczady przeżywają oblężenie. Takiego sezonu turyści nie pamiętają

Sabina Tworek
Sabina Tworek
Tłumy ludzi nad Jeziorem Solińskim.
Tłumy ludzi nad Jeziorem Solińskim. Norbert Ziętal
Jeszcze w maju wydawało się, że z powodu pandemii koronawirusa Bieszczady będą świecić na wakacjach pustkami. Tak się na szczęście nie stało. Turyści tłumnie wyruszali nad Zalew Soliński i na górskie wędrówki.

W Bieszczadach trudno dzisiaj o wolne miejsca noclegowe w gospodarstwach agroturystycznych, hotelach i domkach. Pobyty są już zarezerwowane niemal do końca sierpnia.

– Dzwoniłam do kilkunastu miejsc noclegowych w okolicy Cisnej i Polańczyka, żeby zamówić cztery noclegi dla mojej rodziny, niestety nie udało mi się niczego wolnego znaleźć. O ile natrafiłam na wolne terminy, to były one dostępne dopiero początkiem września. Musiałam więc wykupić nocleg koło Leska

– mówi Małgorzata Kustra z Tarnowa.

Przedsiębiorcy zgodnie przyznają, że wypoczynek w Bieszczadach zmienił w tym sezonie nieco charakter. O ile w poprzednich latach wczasowicze odpoczywali nad bieszczadzkim morzem głównie w weekendy, tak teraz wykupują pobyty nawet dwutygodniowe.

Bieszczadzkie szlaki przepełnione, miejsc na parkingach brakuje

Turyści wybierający się w góry mają ogromny problem z zaparkowaniem samochodu. Ze statystyk Bieszczadzkiego Parku Narodowego wynika, że w czerwcu na szlaki piesze weszło blisko 70 tys. osób, czyli o 15 proc. więcej niż w 2019 roku.

– Trudno powiedzieć, czy w lipcu będzie pobity rekord, bo jeszcze nie posiadamy danych liczbowych, ale podejrzewam, że może tak być – mówi Ryszard Prędki, dyrektor BdPN.

– Bez wątpienia najbardziej obleganym obecnie szlakiem jest Wołosate-Tarnica oraz Muczne-Bukowe Berdo. Warto wybrać się również na nową trasę z Przełęczy Wyżnej (Przełęczy nad Berehami - 872 m n.p.m.) na Dział (1103 m n.p.m.), która jest dobrą alternatywą dla osób nie lubiących zatłoczonych miejsc.

BdPN przygotował także trasy dla rowerzystów. Szczególnie polecana jest ścieżka „Sokoliki”, rozpoczynająca się przy drodze prowadzącej na parking w Bukowcu.

Tłumy nad bieszczadzkim morzem

Tłoczno jest również na wodach Zalewu Solińskiego. Chętnych do kąpieli i plażowania jest tam sporo. Brakuje wolnych rowerków i kajaków, ale tylko przy słonecznej pogodzie.

– Gdy jest ciepło, kąpieliska są przepełnione, jednak w pochmurne dni z frekwencją jest już kiepsko – mówi Artur Tworek, kapitan żeglugi śródlądowej w Polańczyku. – Z kolei ze statków korzystają głównie osoby indywidualne, grupy zorganizowane najczęściej kupują rejsy od maja do czerwca oraz od września do października.

Sporo turystów odwiedza Jezioro Solińskie.

Solina - tłumy turystów nad jeziorem. Sporo rejestracji z od...

Porównując obecny sezon w Bieszczadach do poprzedniego, właściciele przystani wodnych liczą straty spowodowane pandemią koronawirusa. Dla nich tak naprawdę chętni na wypożyczenie sprzętu wodnego pojawili się dopiero w połowie lipca. To zbyt późno, aby naprawić mocno podupadły budżet.

Alternatywą na deszczową pogodę jest z pewnością przejażdżka bieszczadzką kolejką leśną. Z wagonów zwiedzać Bieszczady zdecydowała się w tym roku spora liczba turystów.

– Ruch obserwujemy dopiero od połowy czerwca, bo wcześniej zainteresowanie było praktycznie zerowe. W końcu jesteśmy zadowoleni. Codziennie, oprócz rozkładowych kursów kolejki, uruchamiamy dodatkowe, bo zapotrzebowanie jest większe niż oferta podstawowa

– mówi Mariusz Wermiński, prezes zarządu Fundacji Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej.

W Bieszczadach smacznie zjesz, ale musisz zaczekać

W tygodniu w restauracjach i barach znajdziemy bez problemu wolne miejsca, jednak w weekendy graniczy to niemal z cudem. W turystycznych miejscowościach musimy uzbroić się w anielską cierpliwość. Czas oczekiwania na ciepłe danie wynosi około godziny. Także powrót z Bieszczadów, szczególnie w niedzielę, nie należy do łatwych. Korki są potężne.

– W ostatnią niedzielę z parkingu w Polańczyku w stronę ronda jechaliśmy samochodem 30 minut – mówi Monika z Sanoka. – Z taką sytuacją nigdy dotąd się nie spotkałam, mimo że w Bieszczady przyjeżdżam od dawna i to praktycznie dwa razy w miesiącu. Z jednej strony dobrze, bo przedsiębiorcy w końcu coś zarobią, ale z drugiej, tłoki na chodnikach, w barach i nad wodą zniechęcają do odpoczynku nad Zalewem Solińskim. I kto by pomyślał, że kiedyś Bieszczady uchodziły za bezludny teren?


ZOBACZ TEŻ: Tajemnice solińskiej zapory

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na Twitterze!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na Twiterze!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24
Dodaj ogłoszenie