Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

BMW spłonęło, gdy wjeżdżali z węzła Rzeszów-Wschód na autostradę. Winnych nie ma, odszkodowania nie będzie

Andrzej Plęs
Andrzej Plęs
Wideo
od 16 lat
Był 3 lutego 2019 roku, pan Roman z synem wjeżdżali z węzła Rzeszów-Wschód na autostradę. W kabinie pasażerskiej BMW najpierw pojawił się dym, chwilę potem spod maski wystrzeliły płomienie. Kierowca z synem w ostatniej chwili zdążyli opuścić pojazd, nim ogień ogarnął całe auto. Sąd ustala, co się stało i z czyjej winy.

- To była chwila, mieliśmy kilka sekund, żeby wydostać się z samochodu, gdyby awaria zablokowała zamki drzwi, byłoby po nas - pan Roman do dziś nie może otrząsnąć się z emocji.

Kiedy po kilkunastu minutach straż pożarna dotarła na miejsce, pozostało jej tylko dogasić płonącą skorupę wozu. Biegły pożarnik wstępnie orzekł, że przyczyną pożaru może być wadliwy moduł ERG, montowany w silnikach wysokoprężnych tego modelu BMW.

- Z tego samego powodu w Korei Południowej spłonęło 30 aut tej marki, jedna osoba zginęła, szefowie koncernu pojechali do Korei przepraszać swoich klientów, dziesiątki tysięcy sztuk natychmiast wycofano z dróg w ramach akcji serwisowej - opowiada. - Niemcy natychmiast zaczęli u siebie serwis 300 tys. aut, u nas inaczej to wyglądało.

Kilka miesięcy wcześniej oddał wóz do serwisu ASO na rutynowy przegląd.

- Modułu nie wymienili, bo nie mieli, uspokajali, że nic złego się nie stanie. Po kilku tygodniach wóz był znów serwisowany, obiecano wymianę, odebrałem auto w przekonaniu, że chłodniczka ERG została wymieniona. Półtora miesiąca później omal nie spłonęliśmy z synem na drodze

- relacjonuje pan Roman.

BMW było ubezpieczone, ubezpieczyciel odmówił wypłaty odszkodowania, bo uznał, że do szkody doszło z powodu wady fabrycznej pojazdu. Pan Roman został bez samochodu, bez odszkodowania i bez świadomości, kto jest temu winien.

Do sądu po sprawiedliwość

Zawiadomił prokuraturę o „narażeniu jego i jego syna na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu”. Prokuratura od miesięcy czeka na opinie biegłych, którzy mają określić przyczynę pożaru samochodu. Założył więc sprawę cywilną przeciwko ówczesnemu rzeszowskiemu dilerowi marki i przeciwko producentowi, domagając się zwrotu równowartości ubezpieczenia.

W piątek w wydziale cywilnym Sądu Okręgowego w Rzeszowie odbyła się rozprawa. Obrońcy koncernu i dilera BMW domagali się zawieszenia postępowania do zakończenia postępowania prokuratorskiego. Sąd się na to nie zgodził.

Obrońcy koncernu i dilera poddawali w wątpliwość, czy pożar wozu wywołała wada fabryczna pojazdu i sugerowali, że być może sam użytkownik przyczynił się do katastrofy. Bo jednoznacznych ustaleń biegłych nie ma.

Nadto w koncernie obowiązuje zasada, by badań technicznych - w takich przypadkach również - dokonywać w serwisach ASO BMW, tymczasem pan Roman woli, by biegli dokonali oględzin na parkingu policyjnym, gdzie na diagnozę czeka wrak pojazdu. W trakcie pięciominutowej przerwy obie strony doszły do wstępnego porozumienia: zawiesić na trzy miesiące postępowanie cywilne. Być może w tym czasie uda się wypracować kompromis bez angażowania sądu.

Po Polsce jeździ ok. 19 tys. BMW z wadliwym EGR, odnotowano kilka pożarów zainicjowanych w komorze silnika. Użytkownicy rozważają zbiorowy pozew przeciwko koncernowi.

Na Baranówce III w Rzeszowie spłonęło BMW [ZDJĘCIA]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24