Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Breowicz, czyli nasz człowiek w Brazylii

Jakub Hap
Archiwum GBP w Jaśle z/s w Szebniach
Ku pamięci Poeta, pisarz, nauczyciel, działacz ludowy. Patriota na obczyźnie...

Każda społeczność, nawet najmniejsza, ma swoich bohaterów. W Osobnicy taką postacią jest m.in. Wojciech Breowicz. Człowiek wielu zdolności i pasji, co spod Jasła wypłynął aż do Brazylii...

Umiał pięknie opowiadać piórem
Na świat przyszedł 16 stycznia 1902 r. Już za młodu przejawiał inklinacje twórcze. Dowodem tego są m.in. zachowane zapiski, w których barwnie przedstawił rozmaite wydarzenia z czasów swego dzieciństwa, np. pierwszy przelot samolotu nad Osobnicą, i wielką ekscytację a zarazem trwogę mieszkańców wioski z powodu tego faktu. Mknącą po niebie latem 1914 r. maszynę nasz bohater, mający wówczas 12 lat, nazwał „pierwszym zwiastunem zbliżającej się pożogi wojennej”.

Równie frapująco opisywał m.in. mszę świętą w intencji cesarza i jego armii. Odprawił ją ks. Jan Kłos, miejscowy proboszcz. Trwała jeszcze wojna...

- W toku kazania nazwał tę wojnę „świętą wojną za wiarę i cesarza”, bo przecie: sam papież ją błogosławił i wezwał do rozlewu krwi”. A że była to wojna w imię interesów papieskich i cesarskich, a nie chłopskich - o tym ksiądz widocznie zapomniał (...). Automatycznie odklepałem polecone przez proboszcza „Ojcze nasz” i zdrowaśki”, waliłem się co chwila w piersi, wołając” mea culpa, mea culpa!”, nie wiedząc, o co właściwie chodzi i na co mi się to przyda. Można było z góry przewidzieć, że tak moja, jak i moich rówieśników modlitwa nie przyniesie najmniejszych korzyści żadnemu cesarzowi, a tym bardziej austriackiemu, który karmił nas gorzką solą kamienną - pisał.

Rzeka dzieciństwa...
Wspominał też, jak to w aurze zbliżającego się frontu ubzdurał sobie, że musi przygotować się do żołnierki. - Wraz z innymi pędziwiatrami wyrobiliśmy kozikami szable drewniane, na wzór prawdziwej, jaką nieraz obmacywałem u „Krzesnego” Bartusia (...). Oprócz szabel byliśmy uzbrojeni w długie rzemienne proce, wzorem biblijnego pastucha, Dawida (...). Biliśmy się dość często, tworząc dwa przeciwne fronty. Te zbytki kosztowały nas wiele krwi, ran, guzów i stratowanych ziemiopłodów (...). Ale cóż było zrobić? Wojna - to wojna! - napisał.

Na papier przelał też relację z wydarzeń związanych z przejściem przez Jasło i okolice frontu - bombardowania wiosek, wskutek którego ginęli wojskowi i cywili, płonęły domostwa... Twierdząc, że sam się nie bał, a nawet przeciwnie - „diabelskie igrzyska, pachnące krwią i dymem pożarów” obserwując z wielkim zainteresowaniem.

Dwa lata po zakończeniu wojny zaliczył debiut poetycki - za sprawą wiersza „Do młodzieży”, który został opublikowany w „Młodej Polsce”. Miał wówczas 18 lat. Dołączając dogrona dorosłych młody obiecujący poeta i publicysta rozpoczął współpracę z pismami ludowymi. Z czasem podzielił się ze światem kolejnymi wierszami, opublikowanymi w tomikach - „Echa wiejskie” (1928), „Zamek Odrzykoński” (1928), „Łazarzu wstań” (1935), „Z prochu ziemi” (1947), i „Ślady Piasta pod Piniorami” (1961).

Nad Atlantyk, do śmierci
W sierpniu 1933 r., będąc już mężem oraz ojcem dwojga dzieci, wyjechał z rodziną do Brazylii. Nie przypuszczał wówczas, że w wielkim kraju nad Atlantykiem, gdzie chciał znaleźć pracę, zostaną na lata. Breowiczowie osiedlili się wśród kolonistów w dorzeczu Ivai. Wojciech podjął tam pracę nauczyciela, szybko stając się również aktywnym działaczem polonijnym. Inicjował przedsięwzięcia społeczno-kulturalne, powołał do życia amatorskie koło teatralne i organizację młodzieżową „Junak”. Był też korespondentem - przesyłając do ojczystego kraju reportaże, w których relacjonował życiu Polonii brazylijskiej. Publikowane były one w pismach związanych z ruchem ludowym i tych adresowanych do przebywających na emigracji.

W czasie II wojny światowej był prezesem Związku Ochotników Polskich z Ameryki Południowej, a od 1944 r. walczył w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie. Od roku 1948, wydawał w Kurytybie pismo „Siewca”. Był ludowcem, już w dwudziestoleciu międzywojennym działał w ruchu ludowym związanym z W. Witosem. W 1957 r. przybył do Osobnicy i napisał tam wiersz „Odwiedziny”. Po powrocie doBrazylii nie krył tęsknoty za rodzinnymi ziemiami, co wyraził w utworze „Na obczyźnie”.

Zmarł w Kurytybie w 1966 r. Dwie dekady później w Osobnicy upamiętniono go obeliskiem.

W niniejszym artykule wykorzystałem materiały GBP w Jaśle z/s w Szebniach, i wspomnienia W. Breowicza opublikowane na blogu „Z pogranicza” - Krzysztofa i Anny Kusiaków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24