Brońmy się przed grypą

Wysoka gorączka, bóle mięśni, suchy kaszel, ból gardła, osłabienie - to najczęstsze objawy grypy. Choroby, która grozi poważnymi powikłaniami - zapaleniem szpiku kostnego, płuc, układu nerwowego. U dzieci może doprowadzić nawet do utraty słuchu.

Narażone są dzieci

Z powodu grypy do szpitala w Rzeszowie trafiło już 5-letnie dziecko. Hospitalizacja była konieczna, bo maluch miał wysoką gorączkę i wymiotował.

- W ubiegłym roku na nasz oddział przyjęliśmy kilkoro dzieci z zapaleniem mięśnia sercowego. Wszystkie wcześniej chorowały na grypę - przyznaje Alina Szylar, ordynator oddziału pediatryczno-pulmonologicznego w Szpitalu Miejskim w Rzeszowie. - Przechodzona lub nieleczona grypa jest bardzo groźna. W przypadku zachorowania, radzę nie opuszczać domu przez minimum 5 dni.

Jeśli nie chcesz zachorować, wzmacniaj swoją odporność. Codziennie jedz ząbek czosnku oraz potrawy bogate w witaminę C. Co rano wypijaj miksturę przygotowaną wieczorem: łyżeczkę miodu zalaną szklanką przegotowanej wody. Często wietrz mieszkanie. Grypa przenosi się droga kropelkową, więc jeśli możesz, unikaj dużych skupisk ludzkich.

Tydzień po ukłuciu szczepionka nas chroni

W naszym regionie od początku października ub. r. do 7 lutego na grypę zachorowało blisko 1000 osób. To 212 przypadków więcej niż rok temu w tym samym czasie. Ponad połowę zachorowań odnotowano w lutym!

- Przed grypą skutecznie chroni szczepionka. Kto się jeszcze nie zaszczepił, nie powinien dłużej zwlekać - radzi Waldemar Burzyński z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno - Epidemiologicznej w Rzeszowie.

Szczepionka kosztuje ok. 30 zł. Przed chorobą chroni nas już 7 dni po "kłuciu". Jest zalecana szczególnie dzieciom, osobom starszym i przewlekle chorym.

Wg Światowej Organizacji Zdrowia na grypę choruje co roku ponad 300 mln osób, a z powodu powikłań umiera nawet 1 mln ludzi. W Polsce - ok. 2 tys. osób.

Wirusy atakują

Atakuje nas nie tylko grypa. Z powodu ciepłej zimy, w przychodniach lawinowo przybywa kichających i kaszlących pacjentów. Na dziecięcych oddziałach szpitalnych brakuje miejsc.

- Nie pamiętam, by kiedykolwiek tak wiele osób chorowało w tym samym czasie - nie ukrywa Mariusz Małecki, lekarz rodzinny z Rzeszowa.