D. Śledź: Walczyliśmy o zachowanie twarzy

- To nie tak miała wyglądać ta inauguracja w wykonaniu twojej drużyny?

- Oczywiście. Nie tak. Nie ukrywaliśmy, że chcemy powalczyć o zwycięstwo. Niestety, nie udało się. Trudno myśleć o zwycięstwie mając w składzie trzech punktujących zawodników. Dwóch seniorów i Łukasza Sówkę.

- Dlaczego pozostali pojechali tak słabo?

- Wszyscy musimy się zastanowić, co zrobić, aby było lepiej. Rafał Okoniewski, którego wielkim atutem jest start, w tym meczu nie mógł sobie poradzić, dlatego zdobył tylko trzy punkty.

- Słabo pojechał Lee Richardson?

- Niestety, nie najlepiej. Miejmy nadzieję, że jakoś to się nam poskłada. Myślę, że odbija nam się trochę czkawką brak swojego toru. Nie możemy trenować u siebie i z tego powodu też biorą się problemy.

- Zwłaszcza początek był w wykonaniu rzeszowskiej drużyny wręcz tragiczny...

- Pierwsze cztery biegi to był dramat. To miało wpływ na dalszy przebieg meczu, bo poniesione straty trudno było nawet łatać rezerwami.

- Cztery ostatnie wyścigi wygrane, to także efekt dopasowania się do toru?...

- Było łatwiej, ponieważ zawodnicy dostroili się ze sprzętem. Ale to wszystko było jakby za późno.

- Gdańszczanie byli szybsi, bardziej zdeterminowani, lepiej dopasowani do toru?

- Wykorzystali atut własnego toru i trochę nas na początku "stłukli".Można jedynie wyróżnić wspomnianą trójkę - Crumpa, Walaska i młodego Sówkę.
- To chyba dobrze, że mecz z 15 kwietnia został przełożony, bo będzie szansa, aby coś poprawić?

- Miejmy nadzieję, że uda nam się w końcu potrenować na naszym torze, bo to jest najważniejsze, abyśmy w końcu potrenowali u siebie.

- Jesteś po tym meczu rozczarowany, zły? Jak można określić twój nastrój?

- Jedno i drugie. Nie ukrywaliśmy, że jedziemy po zwycięstwo, a walczyliśmy o zachowanie twarzy.