Kibice nie przeżyli zbyt wielu emocji i nie zobaczyli wielkiej siatkówki. Rzeszowianki wypełniły swój cel. Nie ustają w staraniach, aby na koniec rundy zasadniczej uplasować się na drugim miejscu, muszą wyprzedzić BKS Bielsko-Biała.
Fajnie jest rozegrać takie derby. Robiłyśmy, co mogłyśmy. Dla nas jest to też cenne doświadczenie. Nasz cel minimum został zrealizowany, teraz pozostała walka o miejsce. Jesteśmy trochę w innej fazie grania, ale kibicujemy rzeszowiankom, aby one też zrealizowały swój cel na ten rok. Dla nas taki mecz jest cennym doświadczeniem, ważnym dla dalszego rozwoju
- komentowała Pancewicz, libero mieleckiej drużyny.
Zagrywka i blok, to zdecydowanie potęga i duży plus dla zespołu z Rzeszowa. Parametry są bardzo imponujące. Bywa czasem, że podczas meczu wyjdzie coś niesamowitego, bo taka jest siatkówka. Przegrany mecz niesie ze sobą pewną pokorę i tak jest, ale z drugiej strony jesteśmy zadowolone, że mogłyśmy grac z takim zespołem, jak drużyna z Rzeszowa. Grałam już w hali na Podpromiu, ale zawsze miło jest tu wrócić, bo atmosfera i kibice są bardzo dobrzy
- dodaje Karolina Pancerz.
Myślę, że ten mecz nie miał jakichś większych emocji, co nie oznacza, że nie był to ciężki mecz, ponieważ musiałyśmy bardzo mocno skupić na tym, aby nie tracić koncentracji i doprowadzić do takiego wyniku, jakim się spotkanie zakończyło. To był nasz cel i cieszy, że obyło się bez nerwowych końcówek i wygrałyśmy 3:0 - dzieliła się wrażeniami Magdalena Jurczyk, środkowa Rysic, która atakowała w tym starciu ze 100-procentową skutecznością
.
- Każda z nas wiedziała, co ma robić na boisku, aby w każdym secie, także w drugim doprowadzić do zwycięstwa. Tearz przed nami dwa ciężkie mecze z ŁKS-em w lidze i Pucharze Polski, ale trenujemy po to, aby grać o coś. Mam nadzieję, że to my zwyciężymy. Miałyśmy wcześniej kryzys, cieszy, że wyszłyśmy z niego i wróciłyśmy na zwycięską ścieżkę - potwierdza opinię, że rzeszowska drużyna jest obecnie w gazie - Magdalena Jurczyk.
Mieliśmy świadomość gdzie i do kogo przyjeżdżamy. Rzeszów to drużyna o zupełnie innych celach, o innym potencjale. Dziewczyny walczą o europejskie puchary, o złoto Tauron ligi, my natomiast przez kilka ostatnich miesięcy walczyliśmy, aby utrzymać się w Tauron Lidze, bo beniaminkowi nigdy nie jest łatwo. Tak zwana misja została wykonana. Przegraliśmy w Rzeszowie. Zagraliśmy na tyle na ile mogliśmy zagrać. Nie powiem słabo, dobrze, bo na tle takiego rywala, ciężko powiedzieć, czego zabrakło. Gdybyśmy zagrali z inną, podobną do nas, to grając jak w tym spotkaniu, walka byłaby nawiązana. Zrobiliśmy, co mogliśmy, aby nawiązać jakąkolwiek walkę z zespołem z Rzeszowa, który musiał wygrać, aby rywalizować o jak najwyższe miejsce. Chciały nas skasować za trzy punkty i tak się stało
- oceniał Mateusz Grabda, trener Stali.
Patrząc przez pryzmat kilku miesięcy, dostrzegam, że siatkówka kobiet jest bardzo ciekawa, bo wyniki są bardzo przewrotne. Cieszę się, że tu jestem, ciesze się, że utrzymaliśmy ten klub, przede wszystkim dziewczyny, prezes, sztab. Wielki szacun, cieszę się, że na Podkarpaciu są dwie drużyn, które walczą i będą walczyć w Tauron Lidze
- podkreślał coach Stali, który chciałby nadal pracować w Stali. Rozmowy trwają.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?