Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Droga Krzyżowa w Zagórzu. Każdą stację wykonał inny artysta

Dorota Mękarska
Droga Krzyżowa w Zagórzu przyciąga wiernych z całego kraju.
Droga Krzyżowa w Zagórzu przyciąga wiernych z całego kraju.
- Czternastu bieszczadzkich artystów, czternaście stacji Drogi Krzyżowej. Każdy z artystów wybrał "swoją" stację. Ani jedna się nie powtórzyła - mówi Ewa Baranowska o Drodze Krzyżowej Nowego Życia w Zagórzu.

Kościół w Zagórzu p.w. Wniebowzięcia NMP słynie z późnogotyckiego, słynącego łaskami obrazu zwiastowania Najświętszej Maryi Panny. W 2007 roku ks. abp. Józef Michalik, metropolita przemyski, dokonał koronacji obrazu. Matka Boża otrzymała nowy tytuł.

- Matka, która dała życie Jezusowi i która chroni nowe życie jest naszą patronką - mówi ks. Józef Kasiak, proboszcz parafii p.w. Wniebowzięcia NMP i kustosz Sanktuarium Matki Nowego Życia w Zagórzu.

Czczą ją szczególnie ludzi, którzy chcą zmienić swoje pogmatwane życie. Co roku w zagórskim sanktuarium spotykają się alkoholicy, którzy podjęli trud walki z nałogiem. - To oni drogę do klasztoru nazwali Drogą Nowego Życia - dodaje ks. proboszcz.

Kilometr od sanktuarium na wzgórzu Mariemont znajdują się ruiny klasztoru Karmelitów Bosych. Ks. Kasiakowi wymarzyło się, by zwykła polna droga łączącą świątynię z klasztorem stała się Drogą Krzyżową. - Chciałem, by ta Droga Krzyżowa służyła nie tylko refleksji i spotkaniu z Bogiem, ale również, by była piękna - mówi kapłan.

Duchowny znalazł sprzymierzeńca w osobie Ewy Baranowskiej, mieszkanki gminy Zagórz i znanej animatorkę kultury. Ta wiedziała, do których drzwi zapukać. Skrzyknęła 14 bieszczadzkich artystów, z których każdy wykonał jedną stację Drogi Krzyżowej. Przedsięwzięcia zostało sfinansowane z pieniędzy unijnych, przy pomocy Bieszczadzkiego Forum Europejskiego w Lesku.

Jezus spętany łańcuchami

- Pozostawiliśmy artystom dowolność - podkreśla ks. Kasiak. - Chcieliśmy tylko, by rzeźby były w miarę realistyczne, ale przecież artystów trudno w sztywne ramy uchwycić.

Zdzisław Pękalski, jeden z najbardziej znanych twórców w Bieszczadach, wziął na siebie ciężar postawienia na Drodze Krzyżowej I stacji. - Kiedy Ewa Baranowska powiadomiła mnie o tym zamyśle, pomysł od razu mi się spodobał. Stwierdziłem, że skoro do mnie pierwszego zadzwoniła, to ja "biorę" I stację - mówi artysta.

Jezus na śmierć skazany, z wiklinową koroną cierniową na czole, spętany jest żelaznymi łańcuchami. Łańcuchy poprzebijane są gwoździami po spalonej cerkwi w Komańczy. Chrystus stoi w drewnianej dziupli, która ma go chronić przed kaprysami pogody. - Ta dziupla postała w szczególny sposób - opowiada artysta. - Piorun trafił w jodłę i rozłupał ją na dwie połowy, ale nie do końca. Drzewo broniło się przed śmiercią, zrastając się, ale to mu się nie udało. Ja miałem szczęście tą jodłę znaleźć. Wykorzystałem jedną połówkę, najeżoną sękami, które są symbolem męczeństwa.

Bogusław Iwanowski pracę nad II stacją - Jezus bierze Krzyż na swoje ramiona rozpoczął pół roku temu. - To była mozolna i długotrwała robota, bo wykonywałem tę rzeźbę w jednym kawałku drewna lipowego - mówi rzeźbiarz z Tyrawy Wołoskiej. - Długo go szukałem, aż wreszcie wpadł mi w ręce 5 - letni okaz. Nie będzie pękać. Jeśli będzie konserwowane stanie się jak kamień i postoi bardzo, bardzo długo. Nawet setki lat.

Kolejarze mają swoją stację

III Stacja - Jezus upada pierwszy raz pod Krzyżem jest stacją "kolejarską" - Bałem się, czy podołam temu zadaniu - przyznaje się zagórzanin Franciszek Mikołajczak. - Dlatego zacząłem rozmyślać o tym, z czym kojarzy się Zagórz. Kiedyś słynne było z kolei. Zaprosiłem, więc do tworzenia tej stacji kolejarzy z Zakładu Eksploatacji w Zagórzu. Mam nadzieję, że tak jak Jezus po pierwszym upadku się podniósł, to tak i nasza kolej kiedyś powstanie.

Kolejarze z Zagórza rzeźbę postawili na tzw. koźle oporowym, który umieszcza się na zakończenie toru. Jego najstarsze elementy pochodzą z 1914 roku. - To wymyślił artysta, bo w Zagórzu kolej się zaczyna i w Zagórzu się kończy. Chciał w ten sposób zaznaczyć, że kolejarze mają swój udział w życiu miasta i w życiu Kościoła - tłumaczy te ideę toromistrz Wiesław Niemiec.

IV stację - Jezus spotyka swoją matkę - wykonał Jacek Kucaba, artysta z Krakowa, pochodzący z Zagórza profesor Akademii Sztuk Pięknych. - Kiedy Jacek przywiózł tu swoją Matkę Boską, okazało się, że jest bardzo chory. Nie zdążył już wrócić do Krakowa - mówi Ewa Baranowska, która jest koleżanką artysty jeszcze z podstawówki. - Został więc w szpitalu w Sanoku, stwierdzono u niego zapalenie mięśnia sercowego. Wrócił już na szczęście do zdrowia. Lekarze powiedzieli mu, że odbyło się to w niewiarygodnym tempie. Jacek wierzy, że to Matka Boska pomogła mu w tak szybkim ozdrowieniu. To Ona nad nim czuwała.

Antoni Łuczka, autor V stacji, uwiecznił Szymona z Cyreny pomagającego nieść Chrystusowi krzyż. - Każdy, kto zobaczy moją stację, będzie ją inaczej odczuwał. Autorowi właśnie o to chodzi - mówi krótko zagórzanin, słynny w regionie z rzeźb aniołów i świętych.

- Kiedy Ewa Baranowska zaproponowała mi udział w tym przedsięwzięciu, od razu spytałem, czy VI stacja - Św. Weronika ociera twarz Chrystusowi - jest wolna - opowiada Piotr Woroniec z Woli Sękowej. - Uważam ją za szczególna, gdyż w tym momencie dokonuje się cud: twarz Jezusa zostaje na chuście. To właśnie ta chusta jest głównym "bohaterem" mojej stacji.

Stacja VII - Jezus upada po raz kolejny pod krzyżem, autorstwa Adama Glinczewskiego z Czarnej została wykonany z lipy ściętej na starym cmentarzu w Rabem. Praca ma charakter niezwykle osobisty, bo artysta wykonał ją w intencji członka swojej rodziny. - To moja jedyna praca zespołowa na terenie Bieszczadów, bo jestem indywidualistą - mówi artysta. - Cięcia mojego dłuta są proste i naiwne, bo tak jest określana moja twórczość, ale nie jest naiwna myśl, która jest w tej rzeźbie zawarta.

Człowiek codziennie przybija Jezusa do krzyża

Jan Mogilny ruiny zagórskiego Karmelu widzi codziennie, bo mieszka u stóp wzgórz klasztornego. Jest autorem VIII stacji - Jezus pociesza płaczące niewiasty. - Moja stację można odbierać zgodnie ze słowami Chrystusa: Nie płaczcie nade mną, ale płaczcie nad sobą - mówi prezes Bieszczadzkiej Grupy Twórców Kultury.

Autor w tradycyjne przedstawienie tej sceny wplótł jednak całkowicie nowoczesny motyw. W instalacji umieścił młodego człowieka siedzącego tyłem do Chrystusa i trzymającego telefon komórkowy przy uchu. - Ten młody człowiek symbolizuje stosunek niektórych ludzi do Chrystusa - tłumaczy artysta. - Nie widzi go, choć Jezus jest bliziutko.

Jezusa ukrzyżować, to nie znaczy zabić

Rober "Robson" Onacko potraktował pracę nad IX stacją - Jezus upada trzeci raz pod krzyżem, jako wyzwanie artystyczne. - Nigdy tak dużej rzeźby nie robiłem, bo rzeźbię dopiero od 3 lat. Wykonałem mały projekt w glinie. W głowie to fajniej wyglądało, ale ręce nie podołały - krytycznie ocenia swoją pracę artysta. - Pomyślałem sobie nawet, że kiedyś tę rzeźbę wymienię.

Syn Jana Mogilnego - Mariusz - pokazał Jezusa obnażonego z szat. - Bardzo długo nie miałem pomysłu na tę stację - przyznaje się młody człowiek. - Miałem różne wersje, w końcu na jedną się zdecydowałem. Jednak, jak przystąpiłem do pracy, to bardzo szybko mi poszło. Cała stację wykonałem w przeciągu tygodnia. Najważniejsza postacią mojej stacji jest Jezus. Postacie na drugim planie są jedynie zarysowane. Jezus nie jest zawstydzony, wręcz przeciwnie, pokazuje ludziom to, że upodlenie, którego doświadcza, jest tylko na zewnątrz, bo wewnętrznie wygrał tę walkę.

- Nie jestem "wytwornym" rzeźbiarzem, ale zdecydowałem się na wykonanie tej stacji, gdyż czułem, że wykonam to zadanie, choć było ono trudne pod względem psychicznym - mówi Tomasz Weremiński z Baligrodu, autor stacji XI - Jezus przybity do krzyża. - Wykonałem ją w dowód wdzięczności, że Jezus ciągle mnie kocha i pozwala wciąż wracać do siebie.

Artysta w swojej pracy zawarł przesłanie do wszystkich ludzi. - W dzisiejszym świecie człowiek codziennie przybija Jezusa do krzyża, ale Jezusa ukrzyżować to nie znaczy Jezusa zabić. Jezus wciąż żyje - podkreśla artysta.

Koniec jest zarazem początkiem

Stacja XII - Jezus umiera na krzyżu wykonana jest przez artystę metaloplastyka Ryszarda Iwana pochodzącego z Baligrodu. Jest to nowoczesne dzieło. - Jego interpretacja należy do ludzi - artysta jest oszczędny w słowach.

Nazwisko Trafalskich ze Stefkowej jest słynne na całym świecie. To Stanisław Trafalski wyrzeźbił Papieski Krzyż, który w ostatni Wielki Piątek swojego życia tulił do siebie Jan Paweł II. Syn bieszczadzkiego rzeźbiarza Sebastian Trafalski z Leska jest autorem XIII stacji - Jezus zdjęty z krzyża, którą umieszczono na bramie klasztornej.

Już na klasztornym dziedzińcu, wśród zrujnowanych murów, znajduje się XIV stacja - Jezus złożony do grobu Waldemara Kordyacznego z Leska. - To jest stacja końcowa, ale ten koniec jest zarazem początkiem - zauważa artysta.

- Jacek Kucaba stwierdził, że w tych stacjach nie ma fałszu - Ewa Baranowska przywołuje słowa prezesa Związku Polskich Artystów Plastyków. - To są najbardziej "szczere" stacje Drogi Krzyżowej, jakie można w życiu zobaczyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24