Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyrektor PUP w Strzyżowie: zatrudniłem w urzędzie córkę i krewnych żony

Małgorzata Motor
- Praca mojej córki w urzędzie jest przejściowym zajęciem. Z wykształcenia jest nauczycielem wychowania fizycznego. I to sport jest jej życiem. Jeśli tylko znajdzie dobrą propozycję pracy, która będzie bliska tym zainteresowaniom, na pewno nie będzie chciała tu pracować – zapewnia Czesław Furtek, dyrektor PUP w Strzyżowie.
- Praca mojej córki w urzędzie jest przejściowym zajęciem. Z wykształcenia jest nauczycielem wychowania fizycznego. I to sport jest jej życiem. Jeśli tylko znajdzie dobrą propozycję pracy, która będzie bliska tym zainteresowaniom, na pewno nie będzie chciała tu pracować – zapewnia Czesław Furtek, dyrektor PUP w Strzyżowie. Fot. Dariusz Danek
W Powiatowym Urzędzie Pracy w Strzyżowie pracuje spora część rodziny jego dyrektora. Czesław Furtek dał pracę m.in. córce i kilku krewnym żony. - Wszystko jest zgodnie z prawem - twierdzi.

- To się nie mieści w głowie. Nie wiem, czy jest jakiś drugi urząd w Polsce, gdzie dyrektor jest otoczony - oburza się mieszkanka Strzyżowa, która spotkaliśmy wczoraj przed PUP. - I to poczucie absolutnej bezkarności. Niedopuszczalne.

Najwięcej punktów dla córki

To nie jest odosobniona opinia. Cierpliwość mieszkańców skończyła się, kiedy dowiedzieli się, że konkurs na doradcę zawodowego - stażystę wygrała córka Czesława Furtka. Do urzędu wpłynęło 15 ofert. Tylko trzy spełniły wymagania formalne. Najwięcej punktów otrzymała córka dyrektora.

- Nie było zbyt dużej rozbieżności pomiędzy dwiema pozostałymi osobami. Zaważyło to, że nie miały wykształcenia z zakresu doradztwa zawodowego. Córka dyrektora posiada certyfikat Trenera i Coacha PSZ oraz ukończone studia podyplomowe "Orientacja i doradztwo zawodowe". Dyrektorowi, który ostatecznie decyduje o wyborze kandydata, zarekomendowałam jego córkę i drugą osobę, która miała po niej najwięcej punktów - wyjaśnia Ewa Szela, przewodnicząca komisji konkursowej.

Pośredniak sfinansował studia

Dyrektor oskarżony

Czesław Furtek został oskarżony o uporczywe i złośliwe naruszanie praw pracowniczych. Prokuratura Rejonowa w Rzeszowie zarzuciła dyrektorowi m.in. to, że ograniczał niektórym pracownikom udział w bezpłatnych szkoleniach, mimo że były dostępne dla innych. Zaniżał oceny okresowe, które miały istotny wpływ na przydzielenie wyższego dodatku pieniężnego. Jednej pracownicy przydzielił zawilgocone pomieszczenie, chociaż ma astmę. Prokurator zarzucił mu też, że nie udzielił innej pracownicy należnego urlopu. Wypisał za to trzy nieusprawiedliwione nieobecności.

Studia podyplomowe, które zadecydowały o wyborze jej kandydatury, sfinansowane były… z pieniędzy PUP. Koszt 3750 zł.

- Nie mogłem wybrać innej osoby na to stanowisko, bo córka wypadła najlepiej. Gdybym postąpił inaczej, mogłaby skierować sprawę do sądu i na pewno, by ją wygrała. Nic wcześniej mi nie mówiła, że zamierza startować w konkursie. Dowiedziałem się po otwarciu ofert - przekonuje dyrektor.

Jeszcze nie wiadomo, kiedy zacznie pracę, bo musi dostarczyć niezbędne dokumenty potrzebne do zatrudnienia. Pewne jest jedno. W urzędzie będzie otoczona bliskimi - na stanowiskach sekretarki, informatyka i doradcy zawodowego pracują tu krewni jej matki.

- Nie otaczam się rodziną celowo. Jesteśmy mieszkańcami małego terenu. Nie widzę powodu, dla którego miałbym ich dyskryminować. Wszystko się mieści w przepisach prawa, bo nie jestem ich bezpośrednim przełożonym - tłumaczy Furtek.

Dyrektor może zatrudnić żonę

Rzeczywiście, zgodnie z ustawą o pracownikach samorządowych, małżonkowie oraz osoby pozostające ze sobą w stosunku pokrewieństwa do drugiego stopnia włącznie lub powinowactwa pierwszego stopnia oraz w stosunku przysposobienia, opieki lub kurateli nie mogą być zatrudnieni w takim urzędzie, jeżeli powstałby między tymi osobami stosunek bezpośredniej podległości służbowej.

- W związku z tym dyrektor może zatrudnić nawet swoją żonę. Wystarczy, że nie będzie mu bezpośrednio podlegać - wyjaśnia Ewa Przybyło, dyrektor wydziału prawnego i nadzoru Urzędu Wojewódzkiego w Rzeszowie.

- To zwykły nepotyzm i sprywatyzowanie instytucji publicznej, w której dyrektor nie dzieli przecież swoich pieniędzy. Nikt by się nie oburzał, gdyby wykorzystywał swoją funkcję do ustawiania rodziny w swojej firmie. Jeśli w grę wchodzi instytucja publiczna, trudno uznać takie zachowanie za moralne - ocenia Leszek Gajos, socjolog z Rzeszowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24