Tym razem w opałach znalazł się sam lider tabeli, Anwil Włocławek.
Losy meczu ważyły się do samego końca, a szala zwycięstwa przechylała się raz na jedną, raz na drugą stronę. Być może decydujące o losach spotkania okazały się dwie zaprzepaszczone szanse krośnian na 50. sekund przed zakończeniem zmagań. Najpierw nie trafił Pinkston, ale w ataku zebrał piłkę Mustapić. Szansę punktową ponowił Lejasmeiers i znowu piłka odbiła się od obręczy. Wszystko działo się przy prowadzeniu Anwilu 67:66. W kolejnych sekundach żadnej z drużyn nie udało się zmienić rezultatu, dopiero uczynił to na 15 sekund przed końcem Delas, wykorzystując jeden z rzutów wolnych. 68:66 dla Anwilu i 15. sekund dzieliło miejscowych od wygranej, a czas wziął Kamil Piechucki.
Ostatnia akcja Miasta Szkła i szansa na wyrównanie, lub w przypadku trafienia za 3, zwycięstwo z liderem tabeli. Jakóbczyk decyduje się podjąć ryzyko za pełną pulę, czyli stara się trafić z dystansu i zakończyć potyczkę na korzyść krośnian. Na siedem sekund przed zakończeniem wykonuje rzut, lecz niestety nie trafia. Miastu Szkła dosłownie koło nosa przechodzi wielki sukces.
- Oglądałem mecz na żywo, zresztą jak wszystkie poprzednie, i faktycznie gratuluję drużynie postawy. Widać, że do zespołu wróciła chemia, a to z kolei przekłada się na waleczność i determinację. Kolejny mecz graliśmy na styku, szkoda, że tak niewiele zabrakło – podkreślił Janusz Walciszewski, prezes Miasta Szkła.
Krośnianie znowu mieli pod górę pod względem kadrowym. Ponownie zagrali bez leczącego kontuzję Antona Gaddeforsa, a na dodatek w pierwszej kwarcie kostkę podkręcił Grzegorz Grochowski i przyjezdni musieli sobie radzić z jednym rozgrywającym.
– Grzesiek wszedł jeszcze na chwilę w drugiej kwarcie, ale nie było sensu ryzykować poważniejszego urazu. Kłopotów nam nie brakuje, jednak na przekór wszystkiemu wstydu nie przynosimy. Rywalizujemy z każdym jak równy z równym, pokazując charakter – dodał Walciszewski.
Włodarz Miasta Szkła poinformował ponadto, że być może w tym tygodniu pojawi się w klubie następca Seida Hajricia.
– Jesteśmy na tropie, sytuacja się klaruje, jeszcze chwilę cierpliwości. Mam nadzieję, że wkrótce nasze sprawy kadrowe się unormują, ustabilizują, co pozytywnie wpłynie na wyniki – podsumował prezes Janusz Walciszewski.
Zobacz także: Euforia kibiców, tłumy wbiegły na parkiet. Niesamowita końcówka meczu koszykówki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?