Gaz podrożeje, benzyna i ropa jeszcze potanieją

- Niestety już w tym tygodniu trzeba spodziewać się kolejnych podwyżek - przewidują analitycy.

Mateusz Krzemiński z Rzeszowa jeździ terenowym jeepem z potężnym, 4,7 litrowym silnikiem. W maju, kiedy ceny benzyny sięgały 4,80 zł zamontował do niego instalację gazową.

- Auto pali ok. 17 litrów gazu na 100 km. Kiedy paliwo kosztowało 1,95 zł, 1000 km robiłem za ok. 330 zł. Teraz płacę 390 zł. A ponieważ miesięcznie robię nawet po 2000 km, to dla mnie spora strata - wylicza Krzemińśki.

Gabriela Kozan, analityk z portalu e-petrol.pl wzrost cen gazu tłumaczy m.in. większym popytem na to paliwo.

- Tak jest zawsze w okresie jesienno-zimowym. Producenci gazu wykorzystują czas, kiedy kupuje się go nie tylko do samochodów, ale także do ogrzewania domów czy magazynów - mówi G. Kozan.

Nie bez znacznie są też ograniczenia w dostawach. Jacek Żuczek, właściciel stacji paliw Źródełko w Rzeszowie tłumaczy, że paliwa na rynku po prostu brakuje.

- Producenci z Rosji, Ukrainy i Białorusi, od których gaz bierze cała Europa mieli przerwy technologiczne związane m.in. z remontami. Dlatego paliwa na rynku jest mało. Podczas gdy w lecie w hurcie były zapasy, teraz każda dostawa jest sprzedana, zanim jeszcze dotrze na miejsce. Całkowity brak nam nie grozi, ale ceny przez jesień na pewno utrzymają się na wysokim poziomie - mówi Żuczek.

Znacznie lepsze humory mają kierowcy samochodów napędzanych benzyną i olejem napędowym.

- Od dziesięciu dni spada cena baryłki ropy, a złotówka jest coraz mocniejsza w stosunku do dolara. Obniżki na stacjach powinny być widoczne już w tym tygodniu - przewiduje G. Kozan.

Z prognoz długookresowych wynika, że cena benzyny będzie spadać na pewno do grudnia. Niewykluczone, że pod koniec roku zrówna się z olejem napędowym. Cena gazu na poziomie 2,30 zł powinna utrzymać się do lutego.