II liga siatkarzy. Wisłok Strzyżów uciekł spod noża

PZL Sędziszów - Wisłok Strzyżów 2:3 (25:23, 25:21, 24:26, 24:26, 13:15)

PZL: Polek, W. Rusin, Groszek, Kochan, Bilski, Warzocha oraz Samolewicz (libero), Hadała, Kubas. Trener Piotr Wiktor.

Wisłok: Filip, Płonka, Oroń, Armata, Opoń, Pamuła oraz Machnica (libero), Baran, Mielak. Trener Ivan Ilić.

Widzów 200.

W pierwszym secie miejscowi musieli odrabiać czteropunktową stratę i... dali radę. - Zespół pokazał charakter - cieszył się Marek Flis, prezes sędziszowskiego klubu. Ekipa Piotra Wiktora w drugiej partii grała z większą determinacją. Przy dobrym przyjęciu dało to gospodarzom powodzenie. W trzeciej odsłonie PZL wygrywał już 19:16, a później... przegrywał 22:24. Wynik jeszcze się wyrównał, ale strzyżowskie skrzydła tym razem nie zawiodły. Wisłok z rozpędu dobrze rozpoczął IV set, wygrywał 8:4. Sędziszów gonił rywali, chwilę później było już 14:15. Końcówka tej partii była niesamowicie zacięta. Wisłok skorzystał na błędach sędziszowian w rozegraniu. Tie--break również nie był nudny. Zmiana stron następowała przy punkcie przewagi Wisłoka. Strzyżowianie dowieźli do końca korzystny wynik.- Bardzo się cieszę z tego zwycięstwa. Gdybyśmy przegrali drugi mecz, byłoby bardzo ciężko. Marzyliśmy o komplecie, ale dwa punkty też są cenne - oceniał Ivan Ilić, trener Wisłoka.

Neobus Raf-Mar Niebylec - Błękitni Ropczyce 3:2 (27:29, 23:25, 25:15, 25:12, 15:13)

Neobus: Wiczkowski, Pszonka, Matuła, Procanin, Kozdroń, Kwiecień oraz Głód (libero), Sąpór, Zieliński, Podulka, Środa, Jakóbski. Trener Krzysztof Frączek.

Błękitni: Białorudzki, Włodarczyk, Pękala, Goryl, Cebula, Kotyla oraz Waszczuk (libero), Kalandyk, Grendysa, Mazur. Trener Jan Włodarczyk.

Widzów 250.

Niebylec był zaskoczony świetną grą Błękitnych w pierwszych dwóch setach. Miejscowi długo nie mogli znaleźć recepty na przeciwnika. - Graliśmy zbyt nerwowo, dopiero w trzeciej i czwartej partii pokazaliśmy potencjał - oceniał Łukasz Liskowicz, prezes Niebylca. Tie--break to wymiana punkt za punkt, w której nieco dokładniejsi byli gospodarze.

Karpaty Krosno - AKS V LO Rzeszów 3:0 (25:21, 25:20, 25:21)

Karpaty: Sroka, Bryliński, Lewoc, Książkiewicz, Pałka, Mizera oraz Cabaj (libero), Witkoś, Kmita, Matyśniak. Trener Jakub Heimroth.

AKS: Kawalec, Majkowski, Starzec, Kowalski, Czado, Błądziński oraz Macheta (libero), Seliga, Burnatowski, Zięzio, Kłęk. Trener Jerzy Wietecha.

Widzów 160.

Młodzi rzeszowianie zaprezentowali się zdecydowanie lepiej niż w 1. kolejce, gdy w niecałą godzinę polegli z Błękitnymi. - Postawili opór, jest za co ich pochwalić. Nie spodziewałem się, że będą mieć aż tyle argumentów - oceniał Jakub Heimroth, trener Karpat. W każdej z partii AKS dotrzymywał kroku krośnianom do stanu około 19:19. - Rywal bardzo dobrze spisywał się w obronie i odważnie zagrywał. My wygrywaliśmy końcówki dzięki chłodnej głowie - wspomina Heimroth. - Trudno być zadowolonym z wyniku, gra była już niezła. Zbieramy doświadczenie - zaznacza Jerzy Wietecha, trener AKS-u. Karpaty nie straciły seta, bo skuteczni byli liderzy tego zespołu. - W końcówkach ważne było nasze doświadczenie - przyznawał trener Karpat. W najbliższej serii w krośnieńskiej hali dojdzie do ciekawego starcia: Karpaty - Neobus Niebylec. - Zapowiada się dobry derbowy mecz - kończy Heimroth. Zmartwieniem krośnian jest kontuzja kolana atakującego Tomasza Gadzały, który narzeka ból w kolanie.

TSV Mansard TransGaz-Travel Sanok - ASPS Avia Świdnik 3:0 (25:10, 25:11, 25:18)

TSV: Przystaś, Józefacki, Rusin, Soja, Kusior, Kalandyk oraz Dembiec (libero) Kosiek, Gąsior, Jakubek, Gnatek. Trener Piotr Podpora.

POZOSTAŁY WYNIK: LKPS Lublin - MOSiR Bochnia 1:3 (25:20, 16:25, 20:25, 21:25).