Ireneusz Dzieszko nie bedzie startował w wyborach na prezydenta Mielca

- Trudno - skomentował decyzję sądu.

Dzieszko dał się poznać przez ostatni rok jako kontrowersyjny radny (wszedł do rady za zmarłego Ryszarda Skórę). Dzieszko na każdym kroku dawał do zrozumienia radzie i obecnemu prezydentowi, że nie zgadza się z miejską polityką.

- Chcę pomóc panu prezydentowi odejść wreszcie na emeryturę. Jego czas już się skończył. Czas by miastem i jego problemami zajęli się ludzie młodzi. Koniec z tworzeniem "potworków" architektonicznych i wizji miasta tylko na papierze - mówił Dzieszko podczas spotkania z dziennikarzami, kiedy ogłosił, że będzie kandydował na prezydenta.

Dzieszko ogłaszając swoja chęć wzięcia udziału w wyborach odciął się również od Prawa i Sprawiedliwości, z których list startował 4 lata temu. - Mięliśmy godło "Teraz Polska", ja stworzę komitet wyborczy "Teraz Mielec", nawiązując do tego, co w mieście może być najlepsze - mówił.

Według komisji, która sprawdzała listy wyborcze wynika, że nie zostały spełnione wszystkie niezbędne wymagania.

- Wykazane braki dotyczyły: braku pełnego adresu osób popierających, podawany był błędny PESEL, osoby popierające nie były ujęte w stałym rejestrze wyborców, wykazywanie podwójne osób popierających w tym samym okręgu wyborcznym - czytamy w odmowie zarejestrowania list wyborczych - Braki wymaganego poparcia nie są już możliwe do usunięcia, stanowią wadę nieusuwalną i skutkują odmową rejestracji zgłoszenia.

Na listach Dzieszki nie było również wymaganych 150 podpisów wyborców.

- To są bzdury. Komitet złożył dobre listy poparcia zawierające większą liczbę wymaganych podpisów. Wielokrotnie braliśmy udział w wyborach i obywatelskich inicjatywach ustawodawczych, gdzie wymagane były podpisy. Znamy procedury. Listy przed oddaniem do zarejestrowania został kilkakrotnie sprawdzane, a wpisy nieprawidłowe zostały wyeliminowane - tłumaczy Dzieszko.