Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak w Porażu młócono cepami ?

DOROTA MĘKARSKA
PORAŻ. Kilkudziesięciu najstarszych mieszkańców Poraża wspominało dawne dzieje podczas wieczoru, zorganizowanego przez Koło Gospodyń Wiejskich i Stowarzyszenie Pamięci, Kultury i Tradycji ,Nasz Poraż", Odtwarzano dawne zwyczaje i umiejętności.

Widowisko, pokazujące życie dawnej wsi, rozpoczęło się od młócki zboża cepami. Dzisiaj w Porażu nikt już nie używa tych archaicznych urządzeń. Całe zboże jest kombajnowane, stąd do pokazu trzeba było użyć słomy żytniej dostarczonej przez Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku, skąd również wzięto len, służący do scenki rodzajowej ,Międlenie lnu".
Kiedy poradzono sobie z lnem, wzięto się za przędzenie nici, oczywiście za pomocą kołowrotka. - Miałem z takiego materiału szyte spodnie. Oj długo musiałem czekać, aż utkają tyle nici, żeby wystarczyło na spodnie - wspominał Tadeusz Latusek.
Niegdyś w każdym gospodarstwie w Porażu hodowano gęsi, stąd nie mogło na wieczorku zabraknąć pokazu skubania pierza. Każda panna otrzymywała we wianie dwie pierzyny, 4 poduszki i paradne jaśki. Skubiące pierze gospodynie umilały sobie czas przyśpiewkami, często o dość frywolnym charakterze.
Za rżnięcie drewna na szlagach, czyli specjalnym koziołku, wziął się duet w składzie: Marian Latusek i Zdzisław Czech. - Jak dużo drewna można było naciąć w ciągu dnia ? - dopytywał się Wacław Krawczyk, będący w roli konferansjera dyrektor SP w Porażu. - To zależało od tego, jak daleko było do sklepu - śmiał się Zdzisław Czech.
Marian Latusek wykazał się również innymi, zapomnianymi już umiejętnościami. Jedną z nich jest kładzenie strzechy. Próbkę swoich możliwości zaprezentował, robiąc tzw. snopki. To właśnie od pana Latuska można się było dowiedzieć, że przed wojną w Porażu stało blisko 200 domów. Z tego tylko 7 było krytych blachą.
Pan Marian zaprezentował również umiejętność wyplatania koszyków z wikliny. Towarzyszył mu Stanisław Latusek, mieszkaniec przysiółka Krasne. Obaj panowie wyplatali kosze różnymi technikami.
Plecenie wianków cebuli i wyrabianie masła były zajęciami wybitnie kobiecymi. Prezentowały je więc panie z Koła Gospodyń Wiejskich, które dzisiaj zamiast starych maślniczek używają elektrycznych. Do pokazu wykorzystano jednak tradycyjne urządzenie. Natomiast za kiszenie kapusty wziął się sam sołtys Poraża Tadeusz Niemczyk.
- Większość prac gospodarskich mamy już zrobionych, pora więc wziąć się za pranie - Elżbieta Kokoszka, nauczycielka historii, zapowiedziała następną czynność.
Pranie w Porażu odbywało się na potoku. Gospodynie, wyposażone w kijanki szły nad wodę, czy to w lecie czy w zimie. Nawet w mrozy chodziły nad potok boso, bo szkoda było obuwia.
Na koniec wzięto się za mielenie zboża. Posłużyły do tego starodawne żarna.
- Narobił się kiedyś człowiek strasznie - mówi Władysława Gierczak, lat 86, jedna z najstarszych mieszkanek Poraża. - Miałam 3 dzieci. Uprawialiśmy 6 ha pola. Mąż pracował na kolei. Było przy czym robić.
- Ta uroczystość uświadomiła nam, jak w ciągu tylko dwóch pokoleń zmieniło się nasze życie - zauważył Jacek Zając, burmistrz Zagórza. - Szkoda tylko, że tam mało młodych ludzi miało okazję to oglądać.
Znając jednak przywiązanie do tradycji w Poraża, gdzie w maju tego roku otworzono wiejskie muzeum, można śmiało powiedzieć, że obraz życia przodków zostanie młodemu pokoleniu przekazany, choćby w trakcie lekcji muzealnych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24